Skręcanie lin bez użycia ropewalka

radek Dyskusja rozpoczęta przez radek 19 lat temu

Wiele z osób nie posiadając urządzenia do kręcenia lin takiego jak ropewalk wzdycha, gdy musi przystąpić do olinowania statku. Chciałoby się mieć ładnie skręcone linki, a tu brak warsztatu, lub czasu aby wykonać stosowne urządzenie. W opisie tym chciałbym zaproponować alternatywną metodę kręcenia lin, przy pomocy której możemy sami skręcić linę bez żadnych urządzeń. Potrzebne do tego są tylko nożyczki, linka i jeszcze kilka urządzeń, które bez problemu znajdziemy w domu. Metodę "sprzedał" mi mój teść - Marian Kaczmarczyk, a efekty, jakie tą techniką można uzyskać, wcale nie ustępują linie wykonanej na ropewalku. Być może nawet czasochłonność operacji nie jest za duża - kręcenie dwumertowej linki zajmuje ok. 10 min czasu. Ale do rzeczy.
Na początku przygotowujemy trzy lub cztery linki tej samej długości, z których będziemy chcieli uzyskać jedną, specioną linę. Często linki, z których wykonujemy naszą wymarzoną linę, są złożone już z wielu włókien. Musimy na początku zatem określić, w którą stronę te włókna są skręcone. Przyjmujemy  zasadę, że aby nasza całościowa lina była skręcona w prawą stronę, potrzebujemy linek skręconych w lewo. Przyjmujemy dodatkowo zasadę, że linki muszą być o ok. 1/3 dłuższe, niż ta docelowa. Dzieje się tak, ponieważ linka po skręceniu zmniejsza swoje rozmiary.
Teraz wszystkie te trzy linki związujemy razem jednym końcem i przytwierdzamy tym samym końcem do np. krzesła, grzejnika.
Następną czynnością jest skręcanie każdej z linek (oddzielnie) w lewą lub prawą stronę, zgodnie z wcześniej ustalonym ułożeniem włókien, do tego momentu, aż linka zacznie stawiać znaczący opór. Czynność tą przeprowadzamy przy naprężonej lince i po skręceniu blokujemy ją w takim stanie (czyli skręcenia i naprężenia) przy pomocy np. imadełka lub chwytaka modelarskiego, aby się nie rozwinęła i nie rozkręciła. Tą czynność powtarzamy z każdą z linek, po kolei. Jeszcze jedna uwaga - nie musimy zliczać ilości wykonanych obrotów skrętnych, które wykonaliśmy. Przy skręcaniu linki, ulega ona naturalnemu skróceniu. Co jakiś czas przykładamy skręcaną linkę do linki już wcześniej skręconej i porównujemy ich długość. Gdy długości tych linkek są porównywalne, możemy przyjąć, że z akceptowalnym popełnionym błędem, linki mają podobne skręcenie. Gdy skręcimy już wszystkie linki, przystępujemy od ostatniej czynności związanej z samym kręceniem. Wszystkie te linki chwytamy razem i związujemy w supeł, pilnując, aby się nie rozkręciły i nie straciły naprężenia podczas tej czynności. Następnie chwytamy za węzeł i odkręcamy w przeciwnym kierunku, niż skręcaliśmy poprzednio poszczególne linki. W wyniku tego, linki te skręcają się razem, a naprężenia w linkach powstałe z wcześniejszego skręcenia pojedyńczo w odwrotnym kierunku, znoszą się. Linę skręcamy (odkręcamy?;-)) do tego momentu, aż poczujemy, że sznurek nie stawia już skrętnego oporu.
W tym momencie mamy w zasadzie wykonaną już linę. Teraz przystępujemy do dodatkowych czynności, mających na celu zniesienie pozostających jeszcze mikronaprężeń w lince. W tym celu odcinamy linkę od krzesła (grzejnika)  w miejscu zamocowania, a następnie owijamy tą linką jedno- lub dwukrostnie jakąś rurkę. Teraz ciągnąc za jeden i drugi koniec linki naprzemiennie, przeciągamy ten sznurek w jedną i drugą stronę, powodując, że sznurek ten ślizga się po tej rurce na nawiniętych zwojach. Czynnośc wykonujemy kilkukrotnie. Po tym procesie linka jest już odpuszczona i stabilna. W takiej postaci nawet po przecięciu, nie rozwija się (nadmiernie ;-)). Pozostaje jeszcze dodatkowa czynność związana z samym estetycznym wyglądem. Każda linka posiada małe mikrowłoski, które są mocnym przeskalowaniem. Pozbyć się ich możemy stosując taką technikę:
Zapalamy świeczkę i dosyć sprawnie przeciągamy sznurek nad płomieniem, tak, aby przypalić włoski, ale oczywiście nie przepalić liny. Nie zabezpiecza to jeszcze do końca, ponieważ w późniejszym czasie, włoski które nie spaliły się, bedą się prostować i efekt będzie podobny. Aby uniknąć tego, dodatkowo po tej operacji sznurek pokrywamy małą warstwą wosku pszczelego, przeciągając go po powierzchni wosku, a następnie ponownie, jak poprzednio, poddajemy działaniu świeczki. Wosk roztapaiając się nad ogniem i ponownie sastygając, zatapia te włoski, dzięki czemu nie bedą się już prostować w przyszłości.
Mam nadzieję, że opis jest klarowny i czytelny. Jeżeli nie to proszę o komentarze, postaram się go wtedy opisać lepiej, aby każdy mógł poznać tą technikę.
Życzę miłego kręcenia.

A oto efekt: