HMS Victory, 1:96, Shipyard
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Tomku. Do malowania ramek gretingu użyłem akrylowego Talensa z serii Van Gogh, nr 409, Burn Umber. Fajnie się tym maluje bo to jest farba transparentna, a zatem po odpowiednim pociągnięciu pędzlem tworzą się delikatne smugi imitujące różne odcienie drewna. Jeśli chodzi natomiast o samą kratownicę, to nie jest ona malowana. To jest czysty, polakierowany fornir olchowy.
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Mozolne układanie planek dobiegło końca; nigdy więcej. Na ułożenie poszycia wykorzystałem ok. 1350 planek o różnej długości. Teraz to już będzie z górki
; pozostało ułożyć tak ze 3000 miedzianych płytek poszycia dennego, kilkaset desek pokładu, wykonać jakieś 760 bloków różnej wielkości (w przeważającej części dwumilimetrowych), ukręcić jakieś 450 metrów lin o różnej średnicy, wykonać maszty, reje, żagle i ładnie połączyć to w całość. Pikuś.
Kadłub będzie oczywiście jeszcze szlifowany i lakierowany aż do uzyskania pożądanego efektu przed właściwym malowaniem.
Tutaj zrobiłem błąd, którego już raczej nie będę naprawiał, bo musiałbym zdemolować poszycie na burtach. Chodzi o otwory na drzwi w dziobowej wrędze – ich dolne krawędzie powinny być na tym samym poziomie co pokład i nie powinno być tam tego małego progu.
Wykonałem sobie taki mały fragment burty dla przetestowania malowania; wydaje mi się, że wygląda to całkiem przyzwoicie. W modelu nie będę uwzględniał nowej kolorystyki żółto łososiowej. Postanowiłem zastosować blady odcień żółci tzw. żółć neapolitańską. Nowe „wybarwienie” jakoś mnie nie przekonuje. Nie będzie to zgodne z prawdą historyczną, ale trudno, jakoś będę musiał z tym żyć.
CDN...


Kadłub będzie oczywiście jeszcze szlifowany i lakierowany aż do uzyskania pożądanego efektu przed właściwym malowaniem.
Tutaj zrobiłem błąd, którego już raczej nie będę naprawiał, bo musiałbym zdemolować poszycie na burtach. Chodzi o otwory na drzwi w dziobowej wrędze – ich dolne krawędzie powinny być na tym samym poziomie co pokład i nie powinno być tam tego małego progu.
Wykonałem sobie taki mały fragment burty dla przetestowania malowania; wydaje mi się, że wygląda to całkiem przyzwoicie. W modelu nie będę uwzględniał nowej kolorystyki żółto łososiowej. Postanowiłem zastosować blady odcień żółci tzw. żółć neapolitańską. Nowe „wybarwienie” jakoś mnie nie przekonuje. Nie będzie to zgodne z prawdą historyczną, ale trudno, jakoś będę musiał z tym żyć.

CDN...
- krzysztof
- Posty: 975
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Nie dasz rady wyciąć progu. Są taki malusie piłki Olfy.... Planki wyszły fantastycznie
pozdrawiam Krzysztof
krzysztof.t.wasilewski@wp.pl
krzysztof.t.wasilewski@wp.pl
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Niestety Krzysztofie piłą nie da się tego estetycznie wyciąć. W końcu to preszpan a nie drewno 

- Art-UR
- Posty: 30
- Rejestracja: 25 wrz 2015, 20:24
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Eeee, nie dałes długo na się czekać, roczek, jak z bicza....
Że w połowie nawet okręt Ci się odbarwił, nic tam, pikuś.
Co?? nigdy więcej plankowania?, że Ci w kość dał ów wymyślony przez siebie preszpan? No tak, nie ma to jak fornir czy zwykły, szlechetny, czysty, dziewiczy, nie malowany karton
Toś mi świtem bajurzył i awantury wyczynial o zaniżonym pokładzie, a sam furty zatrzasnąłeś?! Nie-ład-nie tak kolegę wpuszczać...
Z progami nie piernicz, wszystsko da się zrobić bo takiego błędu Ci nie wybaczy nawet, a może przede wsztyskim on, Jarcio. Będzie wiercił, aż przewierci. Na pw. powiem, jak to zorbić, za free
Wracając do kartonowania, nie chciałeś użyć barwionki? (mam na myśli to coś niebeskie). Kolorów jest multum niemal, jakie chcesz.
Próbka burty wyszła bardzo fajnie.

Że w połowie nawet okręt Ci się odbarwił, nic tam, pikuś.
Co?? nigdy więcej plankowania?, że Ci w kość dał ów wymyślony przez siebie preszpan? No tak, nie ma to jak fornir czy zwykły, szlechetny, czysty, dziewiczy, nie malowany karton

Toś mi świtem bajurzył i awantury wyczynial o zaniżonym pokładzie, a sam furty zatrzasnąłeś?! Nie-ład-nie tak kolegę wpuszczać...
Z progami nie piernicz, wszystsko da się zrobić bo takiego błędu Ci nie wybaczy nawet, a może przede wsztyskim on, Jarcio. Będzie wiercił, aż przewierci. Na pw. powiem, jak to zorbić, za free

Wracając do kartonowania, nie chciałeś użyć barwionki? (mam na myśli to coś niebeskie). Kolorów jest multum niemal, jakie chcesz.
Próbka burty wyszła bardzo fajnie.
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Dawno mnie tutaj nie było, co nie oznacza, że budowa zamarła. Postępy nie są znaczne, ale wynika to z faktu, że naprawiałem popełnione błędy, co ograniczyło czas budowy kolejnych, nowych detali okrętu.
Po pierwsze zmieniłem dziobową wręgę, przesuwając otwory tak, aby stykały się z krawędzią małego pokładu dziobowego. Udało się bez większych szkód wykroić stary element i wstawić nowy.
Następnie rozpocząłem parce nad wewnętrznym nadburciem. Było ono już całkowicie wykonane, ale nie podobał mi się efekt końcowy, w szczególności obramowania ambrazur. W związku z tym zostały one zerwane i wykonane na nowo. Dotychczasowe czerwone paski zastąpiłem kwadratami z wyciętymi i pomalowanymi na czerwono otworami.
Dodałem nieprzewidziane w wycinance 4 knagi, po dwie na każdym nadburciu. Knagi przeznaczone są do mocowania szotów foka i halsów grota. Powstały też pokładniki – na razie nie są wklejone bo uniemożliwiałyby późniejsze zamocowanie lawet.
Wykonałem też dwa ozdobne panele, w miejscu dotychczas istniejących, na czarno pomalowanych wręg. Wprawdzie – z uwagi na zakrycie pokładem - będą one widoczne tylko przez otwory ambrazur i co nieco przez głowy otwór we wnęce na ćwierćpokładzie, ale jakoś dręczyło mnie pozostawienie tego elementu w dotychczasowym stanie. Poza tym było to trochę ćwiczenie warsztatu przed wykonaniem tych paneli, które będą widoczne na górnym pokładzie.
Poszczególne etapy wykonania prezentują poniższe fotki.
Fazowanie tych ukośnie ściętych elementów wykonywałem poprzez nacinanie elementu ukośnie ułożonym skalpelem, dociskając ostrze zgodnie z kierunkiem strzałki. Taki zabieg należy wykonywać za pomocą nowego, ostrego ostrza i na jakiejś starej macie do cięcia. Ukośne cięcie skutkuje bowiem zniszczeniem
maty.
Po pierwsze zmieniłem dziobową wręgę, przesuwając otwory tak, aby stykały się z krawędzią małego pokładu dziobowego. Udało się bez większych szkód wykroić stary element i wstawić nowy.
Następnie rozpocząłem parce nad wewnętrznym nadburciem. Było ono już całkowicie wykonane, ale nie podobał mi się efekt końcowy, w szczególności obramowania ambrazur. W związku z tym zostały one zerwane i wykonane na nowo. Dotychczasowe czerwone paski zastąpiłem kwadratami z wyciętymi i pomalowanymi na czerwono otworami.
Dodałem nieprzewidziane w wycinance 4 knagi, po dwie na każdym nadburciu. Knagi przeznaczone są do mocowania szotów foka i halsów grota. Powstały też pokładniki – na razie nie są wklejone bo uniemożliwiałyby późniejsze zamocowanie lawet.
Wykonałem też dwa ozdobne panele, w miejscu dotychczas istniejących, na czarno pomalowanych wręg. Wprawdzie – z uwagi na zakrycie pokładem - będą one widoczne tylko przez otwory ambrazur i co nieco przez głowy otwór we wnęce na ćwierćpokładzie, ale jakoś dręczyło mnie pozostawienie tego elementu w dotychczasowym stanie. Poza tym było to trochę ćwiczenie warsztatu przed wykonaniem tych paneli, które będą widoczne na górnym pokładzie.
Poszczególne etapy wykonania prezentują poniższe fotki.
Fazowanie tych ukośnie ściętych elementów wykonywałem poprzez nacinanie elementu ukośnie ułożonym skalpelem, dociskając ostrze zgodnie z kierunkiem strzałki. Taki zabieg należy wykonywać za pomocą nowego, ostrego ostrza i na jakiejś starej macie do cięcia. Ukośne cięcie skutkuje bowiem zniszczeniem
maty.
- lkemot
- Posty: 156
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:56
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
No to w końcu dołączyłeś, bo roboty huk
A robótka bardzo ładna.
A robótka bardzo ładna.
Pozdrawiam
Tomekl vel lkemot
W stoczni: Victory, Akagi
W porcie: Santa Leocadia, Yamato, Lexington, H.M.S Cleopatra, Le Coureur, Szebeka
Tomekl vel lkemot
W stoczni: Victory, Akagi
W porcie: Santa Leocadia, Yamato, Lexington, H.M.S Cleopatra, Le Coureur, Szebeka
- Mumin
- Posty: 1
- Rejestracja: 11 maja 2015, 12:56
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Jarcio pisze:Fazowanie tych ukośnie ściętych elementów wykonywałem poprzez nacinanie elementu ukośnie ułożonym skalpelem, dociskając ostrze zgodnie z kierunkiem strzałki.
Tak robią mistrzowie, dla pozostałych śmiertelników istnieją noże do passe-partout. Np. Olfa robi: http://www.olfa.pl/pl/product/124
- Art-UR
- Posty: 30
- Rejestracja: 25 wrz 2015, 20:24
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
A ja się cieszę po dwakroć, że wróciłeś jak "Popiołkowa"
oraz, że nie odpuściłeś furtom na niebieskim przodku.
Fajne urządzenie pokazał Mumin, ja nie odważyłem się na ścięcia pozostając przy zagniataniu kantów kulką.
Wspomniałeś o lawetach, mnie to niebawem czeka, więc poczekam na wenę od Ciebie, nie daj tylko zbyt długo...

Fajne urządzenie pokazał Mumin, ja nie odważyłem się na ścięcia pozostając przy zagniataniu kantów kulką.
Wspomniałeś o lawetach, mnie to niebawem czeka, więc poczekam na wenę od Ciebie, nie daj tylko zbyt długo...
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
Re: HMS Victory, 1:96, Shipyard
Mały update. Wykonałem schodnie prowadzące z luków górnego pokładu na pokład środkowy. Jako, że lubię utrudniać sobie modelarskie życie postanowiłem wykonać je tak, aby w miarę przypominały oryginalny sposób ich wykonywania.
W pierwszej kolejności wyznaczyłem policzki schodni, rysując je pod odpowiednim katem (60 stopni), jako lustrzane odbicia.
Następnie poprzecznie doklejałem pomalowane paski preszpanu; odległości pomiędzy poszczególnymi listewkami ustalałem za pomocą paska dystansowego, odpowiadającego grubości stopnia.
Po naklejeniu wszystkich poziomych pasków powstała swego rodzaju choinka.
Następnie odciąłem policzki schodni, tnąc po uprzednio wyrysowanych liniach; powstały w ten sposób swego rodzaju grzebienie z otworami, w które ostatecznie wkleiłem stopnie.
I to na razie na tyle.
PS
Arturze. Niestety zmartwię Cię, albowiem następny etap prac to wykonanie uchwytów na kule, szlifowanie kadłuba i stewa. Z lawetami będziesz zatem musiał uporać się sam, a ja sobie od Ciebie odgapię
.
CDN
W pierwszej kolejności wyznaczyłem policzki schodni, rysując je pod odpowiednim katem (60 stopni), jako lustrzane odbicia.
Następnie poprzecznie doklejałem pomalowane paski preszpanu; odległości pomiędzy poszczególnymi listewkami ustalałem za pomocą paska dystansowego, odpowiadającego grubości stopnia.
Po naklejeniu wszystkich poziomych pasków powstała swego rodzaju choinka.
Następnie odciąłem policzki schodni, tnąc po uprzednio wyrysowanych liniach; powstały w ten sposób swego rodzaju grzebienie z otworami, w które ostatecznie wkleiłem stopnie.
I to na razie na tyle.
PS
Arturze. Niestety zmartwię Cię, albowiem następny etap prac to wykonanie uchwytów na kule, szlifowanie kadłuba i stewa. Z lawetami będziesz zatem musiał uporać się sam, a ja sobie od Ciebie odgapię

CDN