Poniżej coś pokażę;) to znaczy mocowałem talie gejtaw liku bocznego grotżagla i gdybym nie mógł wyjąc kołkownicy, kabestanu oraz pomp to bym prawdopodobnie coś zepsuł. W każdym bądź razie dostęp byłby dużo trudniejszy. Choć i tak nie jest łatwy- tętent Żubrów trzęsie stocznią;)
Tak jak Jurkowi obiecałem;), że siądę do stoczni. I siadłem. Poniżej- może nie jest to na miarę odkrycia Ameryki:) ale chciałbym pokazać tym osobom, które ubolewają, że nie mają "wypasionego" warsztatu i nie mogą dłubać w drewnie,ze jednak można prymitywnymi narzędziami zrobić więcej niż oferuje "zestaw". W sumie ja nie mam wypasionego warsztatu. Głównie to noże i pilniki. Ale to nic nie szkodzi aby bez tokarki zrobić drzewca masztów. Wystarczy nożyk, dwa pilniki, imadło i papier ścierny. Poniżej etapy tworzenia bramstengi grotmasztu. Materiał to okrągła listewka bukowa (fi 6mm) na czopy do mebli.
Etap 1: cieniujemy listwę i nadajemy jej kształt o przekroju kwadratowym
pamiętając o naddatkach na końcach listwy- robimy ja o 2-3 centymetry z każdego końca dłuższą niż wynika to z wymiaru drzewca
Ołówkiem zaznaczamy charakterystyczne miejsca zmiany profilu przekroju drzewca
i nacinamy te miejsca nożykiem, można użyć skalpela ale przy Żubrach niewskazany
Cieniujemy przy naciętych miejscach
powiedzmy, że jesteśmy zadowoleni- przeganiamy Żubra
i dalej cieniujemy, ostrze prowadzimy z "włosem" włókna listwy. Mała uwaga: tu widać dlaczego skalpel może być niebezpieczny- nieznaczne uchybienie i cięcie mamy wzdłuż całej dłoni...
a teraz pod pilnik- konkretnie zdzierak
teraz to już kosmetyka pod gładzikiem
kosmetyka trwa...I takim o to sposobem mamy gotową bramstengę... i nie mamy jednego Żubra, domowy ekolog zrobi prostest;)
I to by było na tyle, a teraz do Żywca na narty;) Wesołych Świąt:)
W moim przypadku ja tak się nożykiem przy drobnicy nauczyłem, że z dłoni robię swego rodzaju podstawkę. Fakt nie raz się krew lała. A poniżej gotowe bramstengi świeżo po efekcie starzenia;)
W tej chwili macham Warką do Jerrego i Mariana;)
A poniżej dzisiejsze śliwki. Wieszałem je z przerwami. No cóż, w pewnym momencie to i sam Prezes w foteliku był w stoczni. Co prawda nic nie mówił za wyjątkiem "buuu, geee" itp.;) Pewnie czuł, że będzie Warka;) No ale wracam do tematu. Musiałem bloki wykonać bo jak zamknę topy steng dybami barmsteng to wieszanie bloków będzie uciążliwe. Fakt nie wiszą we właściwej kolejności brakuje sztagów- muszę je upleść. Wtedy powieszę je tak jak maja być i zamknę dybami. Jak widać wykonywanie takielunku stałego w nieprzyjętej kolejności: maszty-wanty- sztagi pozwala uzyskać mi więcej cennego miejsca do machania
rękami podczas podwieszania drobnych bloków.
Moje ostatnie czterdzieści minut to gałka turecka fokstensztagu, jutro może uda mi się zrobić drugą. Choć splot krzyżowy będzie ciut ciężej zrobić. Gałka będzie o jakieś pół milimetra krótsza ale w końcu jutro mi we wsi sklep otworzą to złapię jakiegoś optycznego powiększacza;)
A ja mam powtórkę dnia wczorajszego. Druga gałka jest gotowa . Co prawda dwa razy musiałem ją strugać- pierwsza pękła przy nawlekaniu na linę sztagu. Dobrze że to nie rzeźba- byłoby kilkanaście godzin w plecy a tak tylko dziesięć- piętnaście minut.
Długo mi zejdzie ze sznurkami na E. Trochę tego jest. dziś podwiesiłem foksztaksel. Co prawda fal, kontrafał i sztagi wiszą luźno. Jutro napnę sztagi. Starczy czasu to może i fały oraz szoty- te muszę dorobić. Zresztą nie mam się z tym co śpieszyć, kiedyś to na pewno będzie zrobione:)