witam
nic nie dodawałem wręcz przeciwnie
zlikwidowałem
HMS Victory, 1:96, Shipyard
-
- Posty: 1061
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:56
HMS Victory, 1:96, Shipyard
Jarcio , a tu u Ciebie będzie się coś działo czy już relacja umarła bo nie dałeś rady tym wspornikom ?
Wykończyły Cie one ?
A tak ładnie się zapowiadało
Wykończyły Cie one ?
A tak ładnie się zapowiadało

Pozdrawiam . Andrzej :)
Drewno to surowiec , który od niepamiętnych czasów odgrywał wielką role w życiu człowieka , dlatego też powinno być traktowane z należytą atencją .
Drewno to surowiec , który od niepamiętnych czasów odgrywał wielką role w życiu człowieka , dlatego też powinno być traktowane z należytą atencją .
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
HMS Victory, 1:96, Shipyard
Witam
Nie da się ukryć, że przez ostatnie miesiące nie bardzo byłem aktywny modelarsko i nic tego nie tłumaczy. Mimo wszystko udało mi się skończyć etap szkieletu. Całość składa się z niespełna 500 elementów (aż trudno w to uwierzyć), a wykonanie szkieletu pochłonęło blisko 120 godzin mojego życia (licząc czas przeznaczony na naklejanie, wycinanie, sklejanie wszystkich części w całość). Samo przyklejanie wsporników jest dość przyjemne i szybkie jeśli chodzi o ich mocowanie na śródokręciu, schody przy tej zabawie zaczynają się na rufie i części dziobowej; tutaj trzeba je ścinać pod skosem i to w rożnych kierunkach. Mimo tego myślę, że włożony trud się opłaci, w każdym razie zobaczymy. A jak spaprałem to mi się oberwie, od wiadomo jakiej Grupy
I słusznie.
CDN...
Nie da się ukryć, że przez ostatnie miesiące nie bardzo byłem aktywny modelarsko i nic tego nie tłumaczy. Mimo wszystko udało mi się skończyć etap szkieletu. Całość składa się z niespełna 500 elementów (aż trudno w to uwierzyć), a wykonanie szkieletu pochłonęło blisko 120 godzin mojego życia (licząc czas przeznaczony na naklejanie, wycinanie, sklejanie wszystkich części w całość). Samo przyklejanie wsporników jest dość przyjemne i szybkie jeśli chodzi o ich mocowanie na śródokręciu, schody przy tej zabawie zaczynają się na rufie i części dziobowej; tutaj trzeba je ścinać pod skosem i to w rożnych kierunkach. Mimo tego myślę, że włożony trud się opłaci, w każdym razie zobaczymy. A jak spaprałem to mi się oberwie, od wiadomo jakiej Grupy


CDN...
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
HMS Victory, 1:96, Shipyard
Sir Thomas Slade, zaniepokojony zbyt powolnym tempem prac, postanowił bezpośrednio nadzorować budowę swojego projektu. Stoczniowcy naprędce sklecili dla niego bujany fotel, który w chwilach trudnych miał koić jego skołatane nerwy. Wprawdzie Sir Thomas nie był kontent z urody siedziska jakie dostał, ale stoczniowcy obiecali, że w przyszłości zbudują mu lepsze. I tak od tego dnia przesiadywał w stoczni Woolwich Dockyard, aż do ukończenia budowy żaglowca.
CDN...
CDN...
Ostatnio zmieniony 15 lip 2012, 13:25 przez Jarcio, łącznie zmieniany 1 raz.
- Seb77
- Posty: 81
- Rejestracja: 12 gru 2011, 11:54
HMS Victory, 1:96, Shipyard
Faktycznie makro wychwyci wszystko - mógłbyś chociaż wyczyścić tą groszówkę albo jakąś nową dać do porównania..
Pozdrawiam SEB...
Pozdrawiam SEB...
Ukończone: - "Dżonka" - Projekt Koga.
W trakcie prac: - "Santa Maria" - Projekt Koga.
W dalekiej przyszłości : - "Karl und Marie" - Projekt Koga.
W trakcie prac: - "Santa Maria" - Projekt Koga.
W dalekiej przyszłości : - "Karl und Marie" - Projekt Koga.
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
HMS Victory, 1:96, Shipyard
Podposzycie w części dennej zostało skończone. Wsporniki spełniły swoje zadanie, aczkolwiek dostrzegam też ich wady. Wymagają bardzo dokładnego oszlifowania i zrównania z krawędzią wręg, bo jakiekolwiek nierówności są od razu bardzo widoczne. Ogólnie, w mojej ocenie osiągnięty efekt jest w miarę satysfakcjonujący. Co ważne nie widać krowich żeber (na razie) a całość jest dość sztywna. Zobaczymy jak będzie to wyglądać po położeniu poszycia właściwego. Nie wiem czemu, ale część 18 L i P lepiej dopasowywała się do krzywizny sąsiednich oklejek położona odwrotnie tj. górną krawędzią przy kilu, a nie w sposób prawidłowy. Patrząc na inne relacje takiej "anomalii" nie stwierdziłem.
Poszycie rufy zostało sklejone w całość poza modelem i taki element był dopiero przyklejany do szkieletu. Uznałem, że ze względu na swój kształt, taki sposób będzie najkorzystniejszy dla prawidłowego uformowania krzywizn rufy. Niestety całość od miętolenia w paluchach nieco się ubrudziła
Dobrze, że to będzie przykryte.
CDN...
Poszycie rufy zostało sklejone w całość poza modelem i taki element był dopiero przyklejany do szkieletu. Uznałem, że ze względu na swój kształt, taki sposób będzie najkorzystniejszy dla prawidłowego uformowania krzywizn rufy. Niestety całość od miętolenia w paluchach nieco się ubrudziła

CDN...
- rychenko
- Posty: 681
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:56
HMS Victory, 1:96, Shipyard
Witam
Jarcio jestem pełen uznania !!!!! pięknie oklejone poszycie
Jarcio jestem pełen uznania !!!!! pięknie oklejone poszycie

Pozdrawiam Ryszard
- oksal
- Posty: 1893
- Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55
HMS Victory, 1:96, Shipyard
CZeść
Pozwól, że na pytanie odpowiem w Twojej relacji. Poniżej fotka z remontu Vitka. Wspomniane okucia widać w stewie rufowej. Ja opieram się na The Sailing Man-of War 1650 -1850 Goodwin'a. Pozycja omawia wszystkie aspekty budowy i proporcji elementów kadłuba. Autor bazuje na faktycznych "doktrynach" budowy jednostek. Często się do oryginalnych "tabel stoczniowych przepisów" odwołuje itp. Tak więc, ta książka może służyć do sprawdzenia, czy i w jakim stopniu dana publikacja jest poprawna merytorycznie itp.
Pozwól, że na pytanie odpowiem w Twojej relacji. Poniżej fotka z remontu Vitka. Wspomniane okucia widać w stewie rufowej. Ja opieram się na The Sailing Man-of War 1650 -1850 Goodwin'a. Pozycja omawia wszystkie aspekty budowy i proporcji elementów kadłuba. Autor bazuje na faktycznych "doktrynach" budowy jednostek. Często się do oryginalnych "tabel stoczniowych przepisów" odwołuje itp. Tak więc, ta książka może służyć do sprawdzenia, czy i w jakim stopniu dana publikacja jest poprawna merytorycznie itp.
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
Re: Pszczółka Maja Jego Królewskiej Mości:)
Prace nad Pszczółką, jakkolwiek w żółwim tempie, ale posuwają się do przodu. Skończyłem wykonywanie „prawie lawet” na dolne pokłady (sztuk 60).
Aby w miarę poprawnie wykonać otwór na czop działa zalałem ten fragment lawety superglue, wywierciłem otwór za pomocą wiertła o śr. 2 mm i ostatecznie odciąłem zbędny fragment. Uznałem, że wydzierganie tak małego otworu za pomocą skalpela przekracza moje możliwości. Popełniłem jednak przy tym drobny błąd impregnując policzki lawety Caponem zanim zalałem je superglue. To spowodowało, że cyjanoakryl nie chciał się dobrze wchłaniać w karton. Kolejność powinna być zatem zdecydowanie odwrotna, najpierw superglue, a dopiero później Capon.
Do wykonania lawet przygotowałem sobie małego "pomocnika". Pozwolił mi on prawidłowo złożyć w całość spód lawety i policzki tak, aby zachowany był kąt prosty a przy tym, aby krawędzie styku równo do siebie przylegały, tworząc prawie gładką płaszczyznę.
Całość wykonanej „quasi lawety” została polakierowana dwiema warstwami Caponu, lekko przeszlifowana, a następnie pomalowana pędzlem farbą Talensa z serii Van Gogh. Jak widać malowanie nie jest idealne (na szczęście tylko w skali makro
). Przy malowaniu kolejnych lawet konieczne będzie rozrzedzenie farby, którą zresztą szczerze polecam. Świetnie się rozprowadza, niemalże nie pozostawiając smug przy malowaniu. W tle stos pozostałych lawet, jeszcze nie wymalowanych.
CDN...
Aby w miarę poprawnie wykonać otwór na czop działa zalałem ten fragment lawety superglue, wywierciłem otwór za pomocą wiertła o śr. 2 mm i ostatecznie odciąłem zbędny fragment. Uznałem, że wydzierganie tak małego otworu za pomocą skalpela przekracza moje możliwości. Popełniłem jednak przy tym drobny błąd impregnując policzki lawety Caponem zanim zalałem je superglue. To spowodowało, że cyjanoakryl nie chciał się dobrze wchłaniać w karton. Kolejność powinna być zatem zdecydowanie odwrotna, najpierw superglue, a dopiero później Capon.
Do wykonania lawet przygotowałem sobie małego "pomocnika". Pozwolił mi on prawidłowo złożyć w całość spód lawety i policzki tak, aby zachowany był kąt prosty a przy tym, aby krawędzie styku równo do siebie przylegały, tworząc prawie gładką płaszczyznę.
Całość wykonanej „quasi lawety” została polakierowana dwiema warstwami Caponu, lekko przeszlifowana, a następnie pomalowana pędzlem farbą Talensa z serii Van Gogh. Jak widać malowanie nie jest idealne (na szczęście tylko w skali makro

CDN...
- Jarcio
- Posty: 94
- Rejestracja: 17 lut 2011, 13:43
Re: Pszczółka Maja Jego Królewskiej Mości:)
Weekend był w miarę owocny modelarsko. Powstał prototyp "lufy"
Zasadniczo armata jest papierowa, jedynie czop i grono zostały wytoczone z wykałaczki. Testowa armata została wstępnie pomalowana gunmetalem, bo tylko taki kolor miałem na stanie. Docelowo armaty mają być malowane farbą Gunze - żelazo.
Armata została wykonana z czarnego brystolu barwionego w masie o grubości 0,3 mm. W wycinance jest do tego przewidziany karton o grubości typowej kartki papieru kserograficznego. Wycięty element został od wewnętrznej strony pokryty klejem typu BCG. Dzięki temu karton stał się bardziej plastyczny, łatwiej go było zwinąć w rurkę (zwijać należy karton jeszcze lekko mokry), a dodatkowo po wyschnięciu zachował swój kształt.
Krawędzie kartonu należy wycinać trzymając nożyk lekko pod skosem (do wewnątrz). Dzięki temu uzyskuje się poprawną krawędź styku na całej długości armaty (prawie niewidoczną). Przy cięciu kartonu pod kątem prostym, przy tak małej średnicy rurki (3 mm) trudno jest połączyć dwie krawędzie bez pozostawiania szpary.
Aby uzyskać charakterystyczny kształt pyska armaty (kształt trąbki) został on namoczony w BCG, a następnie, jeszcze mokry uformowany na gumce poprzez lekkie dociskanie kartonu zaobloną końcówką drutu. Do pyska został następnie przyklejony wydziergany pierścień z kartonu (gr. 0,4 mm), całość zalana superglue i oszlifowana.
Dekiel armaty został wykonany z małego krążka papieru (śr. 4 mm) ugniatanego na gumce (kolistymi ruchami) końcówką zaokrąglonego drutu. Przydymek armaty (cześć do której został przyklejony dekiel) powinna lekko wystawać poza krawędź armaty, ale przesadziłem troszkę ze szlifowaniem i musiałem to całkowicie zaoblić. Poprawię się przy następnych armatach.
Dwa pierwsze pierścienie zostały wykonane z paska papieru o szerokości 0,5 mm (powinien być jeszcze węższy). Dwa kolejne „uskoki” poprzez naklejenie pasków papieru dookoła armaty. Pierwszy pasek odpowiadał mniej więcej szerokości połowy długości armaty, drugi mniej więcej 1/3 długości armaty.
Otwór na czop został wykonany przy wykorzystaniu trzech wierteł. Przed wierceniem miejsce na otwór zalałem superglue. W pierwszej kolejności używałem wiertła 0,3 mm, następnie 0,7 mm i ostatecznie 1 mm. W ten sposób łatwiej było uzyskać prawidłowy otwór bez postrzępionych krawędzi. Wierciłem, zgodnie z sugestią Andrzeja Pierwszego (chwała mu za to) na największych dostępnych obrotach i dzięki temu karton nie uginał się pod naciskiem wiertła, praktycznie wchodził jak w masło. W ten sam sposób wywierciłem otwór do osadzenia grona.
CDN...

Armata została wykonana z czarnego brystolu barwionego w masie o grubości 0,3 mm. W wycinance jest do tego przewidziany karton o grubości typowej kartki papieru kserograficznego. Wycięty element został od wewnętrznej strony pokryty klejem typu BCG. Dzięki temu karton stał się bardziej plastyczny, łatwiej go było zwinąć w rurkę (zwijać należy karton jeszcze lekko mokry), a dodatkowo po wyschnięciu zachował swój kształt.
Krawędzie kartonu należy wycinać trzymając nożyk lekko pod skosem (do wewnątrz). Dzięki temu uzyskuje się poprawną krawędź styku na całej długości armaty (prawie niewidoczną). Przy cięciu kartonu pod kątem prostym, przy tak małej średnicy rurki (3 mm) trudno jest połączyć dwie krawędzie bez pozostawiania szpary.
Aby uzyskać charakterystyczny kształt pyska armaty (kształt trąbki) został on namoczony w BCG, a następnie, jeszcze mokry uformowany na gumce poprzez lekkie dociskanie kartonu zaobloną końcówką drutu. Do pyska został następnie przyklejony wydziergany pierścień z kartonu (gr. 0,4 mm), całość zalana superglue i oszlifowana.
Dekiel armaty został wykonany z małego krążka papieru (śr. 4 mm) ugniatanego na gumce (kolistymi ruchami) końcówką zaokrąglonego drutu. Przydymek armaty (cześć do której został przyklejony dekiel) powinna lekko wystawać poza krawędź armaty, ale przesadziłem troszkę ze szlifowaniem i musiałem to całkowicie zaoblić. Poprawię się przy następnych armatach.
Dwa pierwsze pierścienie zostały wykonane z paska papieru o szerokości 0,5 mm (powinien być jeszcze węższy). Dwa kolejne „uskoki” poprzez naklejenie pasków papieru dookoła armaty. Pierwszy pasek odpowiadał mniej więcej szerokości połowy długości armaty, drugi mniej więcej 1/3 długości armaty.
Otwór na czop został wykonany przy wykorzystaniu trzech wierteł. Przed wierceniem miejsce na otwór zalałem superglue. W pierwszej kolejności używałem wiertła 0,3 mm, następnie 0,7 mm i ostatecznie 1 mm. W ten sposób łatwiej było uzyskać prawidłowy otwór bez postrzępionych krawędzi. Wierciłem, zgodnie z sugestią Andrzeja Pierwszego (chwała mu za to) na największych dostępnych obrotach i dzięki temu karton nie uginał się pod naciskiem wiertła, praktycznie wchodził jak w masło. W ten sam sposób wywierciłem otwór do osadzenia grona.
CDN...