Kontynuacja montowania olinowania ruchomego (dla rei i zagli) Pajeczyna sie zageszcza.
Konca tego nie widac!
(Zdjecie pionowe [panoramka] powstalo z polaczenia trzech pierwszych zdjec).
Tomek
Ładnie... ładnie
I choć by z powodu tych linek nigdy nie zabiorę się za takie tematy.
A armatki czernieją.
Będzie Mati zadowolony
No i klapy otworów strzelniczych otrzymały takielunek - tak jak obiecałeś.
Zeby przerwac zla passe (przestoj) na Forum, postanowilem zabawic sie troszke i wykonac domowym sposobem nozyk do mej frezarki Sherline, dla fabrykacji bloczkow - zabraklo mi pojedynczych bloczkow 5 mm z bukszpanu do kontynuowania montowania takielunku do mego Francuza, a moje lokalne ich zrodla akurat "wyschly", wiec, chcac nie chcac, musze je sobie samemu wyfrezowac. Kolejna dla mnie "nowosc" w tym hobby...
Ostrza (mini nozyki) frezarskie dostepne komercyjnie na internecie, wszystkie maja profile o ksztalcie segmentu okregu (kola), co nie odpowiada ksztaltom bloczkow - te maja typowy profil przypominajacy raczej fragment paraboli, a nie kola, wiec wyciete bloczki z uzyciem nozykow komercyjnych (np. z firm „Magnate” czy „Amana”) daja w rezultacie bloczki nienaturalnych ksztaltow (okragle).
Do wykonania takiego nozyka uzylem odpowiedniej grubosci gwozdzia. Obcialem jego spiczasty koniec i wyklepalem mlotkiem kikut rozplaszczywszy go nieco, po czym wypilowalem malenkimi pilniczkami iglakami (rat tail) ostrza z obu krawedzi kikuta od srodka gwozdzia, dajac tam pewien kąt ostry tak, aby krawedz tnaca nozyka byla w miare ostra, i upewniajac sie, ze obie krawedzie sa symetryczne i przypominaja ksztaltem fragment paraboli. Sam spiczasty koniec nozyka w srodku gwozdzia zaostrzylem dodatkowo w ostry punkt tak, aby podczas frezowania wycinal on mi gleboki i symetryczny rowek.
Teraz przystapilem do zahartowania tak wyprofilowanego nozyka. Nad palnikiem gazowym (takim uzywanym do lutowania rur miedzianych przez hydraulikow, dostepnym w sklepach z art. budowlanymi) rozgrzalem trzymany w szczypcach koniec nozyka do koloru jasno pomaranczowego. Rozgrzewanie powinno byc stopniowe raczej, niz szybkie. Gdy koniec nozyka byl juz dostatecznie rozgrzany, szybko zanurzylem nozyk w oleju maszynowym i potrzymalem go tam przez ok. 5 sekund. Nozyk teraz byl zahartowany (twardy) ale jednoczesnie bardzo kruchy i rozpadl by sie podczas frezowania twardego drewna. Trzeba go wiec bylo utemperowac (tempering = odpuszczanie?) by stal odzyskala swa moc bez utraty twardosci.
Po dalszym wystudzeniu nozyka przez dodatkowa minute lub dwie (aby trzymajac go w rece, nie sparzyc sie!), delikatnie zdrapalem ostrzem skalpela czarny osad z nozyka frezarskiego po oleju, do surowej stali i taki nozyk frezarski ponownie rozgrzalem palnikiem, ale tym razem bardziej stopniowo i tylko do temperatury koloru slomkowego/brazowawego, po czym ponownie zanurzylem go w oleju. Teraz nozyk byl gotowy do frezowania - wystarczajaco twardy ale mniej kruchy.
Wstepne proby na jakims przypadkowym kawalku drewna, wypadly nadspodziewanie dobrze!
Musze teraz przygotowac sobie odpowiednie odcinki z drewna bukszpanowego i zaczac frezowac w nich me bloczki. Dam znac, jak to wyszlo.
Na zalaczonej fotce pokazalem mini nozyk frezarski firmy „Magnate” i wyzej niego- moj mniejszy nozyk z gwozdzia - widac tam nieco inny jego profil, ktory daje bloczki bardziej parabolicznego ksztaltu.
A ponizej pierwsza partia w/w bloczkow. Moze nie sa az tak perfekcyjne, jak te komercyjnie wyfrezowane na komputerze, ale jak dla mnie wystarcza...