Zeszyt 66 / Łodzie pokładowe / Błędy w tłumaczeniu

Karrex Dyskusja rozpoczęta przez Karrex 6 lat temu

Zeszyt 66 / Łodzie pokładowe

W zeszycie 66 znajdziemy bardzo interesujący mnie temat Łodzie pokładowe i ze smutkiem muszę przyznać, że przez te wszystkie lata wydawania kolekcji zeszytowych przez DeA w treści merytorycznej nic do przodu (o ile w dwóch pierwszych nad treścią merytoryczną czuwał Emil, to w kolejnych aż do ostatniej już chyba nikt).

Z kolekcją Victory założyłem wątek
» [HMS Victory] BŁĘDY W KOLEKCJI / W INSTRUKCJI
http://santisimatrinidad....topic.php?t=770

gdzie szalupa (ang. launch) była nazywaną długą łodzią (ang. longboat) - gdzie mogło być użyte spolszczenie longbot (niepoprawne, gdyż w tym czasie longboty zostały zastąpione szalupą [launch]). Dalej okazywało się, że na szalupie (długiej łodzi :shock: ) znajdował się kabestan zamiast kołowrotu.

http://santisimatrinidad....php?p=1753#1753

Mija siedem lat i czytam (w tym 66 zeszycie), że launch (szalupa) to tym razem barka (zapewne tłumaczone z j. niemieckiego  Barke), a jak wiemy z artykułów p. Krzysztofa smukła barka była łodzią reprezentacyjną admirała, kapitana czy wręcz paradną barką królewską i ma niewiele wspólnego z dużą, szeroką i masywną szalupą (launch).
Do tego czytam, że na tej barce znajduje się kabestan i nieduży żuraw. Kabestan :?: , ręce opadają alt


Wydawca napisał/a:
...
Pisaliśmy już, że barka służyła do przewozu cięższych ładunków, ale przede wszystkim do podnoszenia i opuszczania kotwicy. Z tego powodu była wyposażona w kabestan i nieduży żuraw. Podczas stawiania kotwicy zawieszano ja pod kadłubem barki.
...

zilustrowane znaną na forum ryciną z książki porucznika Royal Navy, George’a S. Naresa pt. „Seamanship”, z 1862 r.



http://santisimatrinidad....php?p=1264#1264

Polecam temat

» DAWNE ŁODZIE OKRĘTOWE
http://santisimatrinidad.jun.pl/viewtopic.php?p=1262#1262


Budujący aktualnie model Vasy (mieli w numerach 64 i 65 elementy kabestanów) wiedzą, że kabestany są wyciągarkami w osi pionowej, natomiast wyciągarka/wciągarka w osi poziomej to kołowrót.

Notabene opisany i zilustrowany w numerze 60, i tu tłumacz niewiele wie o kołowrocie (dziwi mnie bardziej niewiedza konsultanta), bo nazywa to urządzenie wciągarką (czym było w istocie).
    Wciągarka
    Urządzenie to pełniło takie same funkcje jak kabestan, tyle że na mniejszych jednostkach pływających. Był to kabestan poziomy składający się z dwóch naprzeciwległych trzonów, których drzewce podtrzymywały dwa boczne pachoły. W trzonach wykonane były kwadratowe gniazda, w które wstawiano handszpaki. Urządzenie blokowano, korzystając ze specjalnych elementów oporowych z wałkami zębatymi umieszczonymi na osi trzonu



Na galeonach z początku XVII w. kołowrót występował równolegle z kabestanami (np. na Batawi) i o ile znam budowę kołowrotu miał jeden trzon (a nie dwa), który był przedzielony po środku zębatką (do blokowania).

Pozwolę sobie zilustrować kołowrót produkcją kol. Piotra (dali).





Na szalupie (launch) - również Piotra kołowrót wygląda tak:



A na mojej tak


http://santisimatrinidad....php?p=1211#1211


O kołowrotach i kabestanach zasygnalizował p. Krzysztof w swoim cyklu
» Kotwice / Kabestany » KOTWICE ŻAGLOWCÓW I WCZESNYCH PAROWCÓW
http://santisimatrinidad....php?p=1870#1870
http://santisimatrinidad....php?p=1882#1882

Niestety nie odzyskałem jeszcze wszystkich zdjęć.

_________________

Są pewne uwarunkowania takiego tłumaczenia, a nie innego (np. w j. niemieckim są trzy określenia na tego typu łódź: Barkasse, Grosse Boot lub Barke) i z braku specjalistycznej wiedzy (tłumacz takowej nie musi posiadać, ale konsultant merytoryczny już raczej powinien) wychodzi to co wychodzi w zeszytach i te (uwarunkowania) przedstawił p. Krzysztof, który opatrzył komentarzem moje dywagacje:

    "...Jednak gwoli sprawiedliwości, trzeba co nieco dodać.
    Bardzo trudno jest przekładać nazwy łodzi okrętowych - wykształcone w Anglii, Francji, Holandii czy Hiszpanii w czasach żaglowców - na polski (jak zresztą masę innych terminów morskich), ponieważ stale mamy ten sam problem. Kiedy w tych państwach rozkwitały narodowe marynarki i rozwijało się narodowe słownictwo, my mieliśmy flotę nikłą lub żadną, a nazewnictwo na ogół niemieckie. Kiedy starano się tworzyć zręby rodzimej terminologii, naokoło był już inny świat. Żaglowce pływały dalej, ale zupełnie inne, najczęściej tylko szkolne, na serio nigdy nie bojowe, bardzo rzadko towarowe. Te same nazwy opisywały teraz odmienną rzeczywistość, więc niezwykle trudno je dopasować do wcześniejszych epok.

    Na początek weźmy właśnie "launch". Z uwagi na późniejsze znaczenie z reguły tłumaczymy ją na szalupę (albo barkas). Ale współczesny czytelnik widząc ten pierwszy termin na ogół dodaje sobie w myślach "ratunkowa", a wtedy wychodzi z tego kpina. Po prostu nasz język nigdy nie musiał zaakceptować faktów, że w epoce żaglowców:
    1) łodzie okrętowe wykonywało mnóstwo ważnych zadań, do których potem ich w ogóle nie potrzebowano;
    2) przez wieki nikomu nie przyszło do głowy, by w ogóle główną rolą łodzi było ratowanie, a już tym bardziej, aby musiał istnieć jakiś "komplet" do ratowania wszystkich członków załogi - sprawa nie mieściła się w możliwościach technicznych.
    Prawdziwe zastosowanie owej "launch" opisano nieźle, zaś sprzeczność z budową i rolą współczesnych szalup zachęca do takich niefortunnych poszukiwań jak pokazane.

    Podobne kłopoty budzi "barka". Dla żeglarzy ówczesnych ten już wtedy wieloznaczny termin mógł kojarzyć się z łodzią piękną, smukłą, szybką, bardzo bogato zdobioną i w ogóle "szlachetną" pod każdym względem. Ale u nas pojawił się razem z płaskodennymi krypami, często bez własnego napędu - rzekomo "gorszym" rodzajem jednostek pływających, i nabrał pewnego zabarwienia pejoratywnego. Zwykle tłumacz nie chce więc pisać o "barce kapitańskiej", bo dla niego to niemal antonimy, chociaż "captain's barge" i "admiral's barge" należały do powszechnie używanych łodzi paradnych. Czasem zamienia "barkę" na "barkas", ponieważ z jakiegoś powodu utarło się, że "barkas" brzmi dumnie, a "barka" - nie.
    Ten sam polski odcień wartościujący skłonił tu tłumacza do użycia nazwy "barka" względem szalupy, ponieważ skoro woziła ciężkie ładunki, kotwice itp., była szeroka, solidna, powolna, to "pasuje" do wyobrażenia barki z XX w.

    Nawet nazwanie szalupy (launch) "długą łodzią" ma swoją praprzyczynę, chociaż brzmi śmiesznie z uwagi na nieodparte skojarzenie w naszym języku z "długimi łodziami wikingów", a dla znawców tematu także z francuską "barca longa". Jednak wszyscy wiemy, że przed wykształceniem się wyspecjalizowanej szalupy - launch, te same zadania spełniała duża, ciężka "longboat", tłumaczona też na "barkas" oraz - może bez nadmiernej fatygi w poszukiwania "polskości", lecz za to zwięźle i w miarę jednoznacznie - na longbot!

    Nie da się natomiast obronić użycia słowa "kabestan" dla opisania poziomego kołowrotu, ponieważ tę kwestię rozstrzygnięto już dawno (oczywiście w ramach uzusu) we wszystkich językach posługujących się podobnymi określeniami: z dwóch podstawowych typów wciągarek, o osi poziomej i osi pionowej, tylko ta o pionowej osi obrotu jest kabestanem, i kropka.
    Lecz co do "wciągarki" sprawa przedstawia się inaczej. To termin uniwersalny (w tym znaczeniu) i powszechnie w Polsce stosowany (zastępuje niby niezalecaną, ale też często spotykaną "windę"). Pisanie o wciągarce jest więc całkiem prawidłowe, zarówno względem urządzenia o pionowej, jak poziomej osi obrotu. Tu nie ma błędu, jeśli się nie założy z góry - jak niesłusznie przyjął tłumacz - położenia poziomego. Lepiej jednak używać terminu "kołowrót" (angielskie "windlass"), ponieważ:
    1) wskazuje od razu na historyczność mechanizmu i odróżnia go od wciągarek/wind (np. z napędem elektrycznym) ze współczesnych okrętów czy statków;
    2) czyni zbędnym dodawanie długawej przydawki "o poziomej osi obrotu", jako iż wciągarki mogły i mogą być rozmaite, a historyczny kołowrót wykorzystywany w tym celu (bywały inne) miał praktycznie zawsze poziomą oś obrotu.
    Pewnie, że występuje tu pewna doza sztuczności, jak w wielu innych przypadkach. Jednak już przyjęte terminologie warto szanować, jeśli nie niosą za sobą fałszu lub ryzyka pomyłki, i z tym się całkowicie zgadzam.

    Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach ..."