Zeszyt nr 61 to gretingi ( kratownice wypełniające częściowo powierzchnię podłogi pokładu głównego). Ułatwiały dostęp do pokładów niższych, doświetlały je.
Gretingi to trochę przysłowiowa „pięta Achillesa” większości kolekcji modeli żaglowców. Grubość „grzebyków” składających się na kratownice nijak ma się do skali budowanego okrętu a jakość wykonania ( różnice w głębokości nacięć i szerokości poszczególnych „ząbków”) pozostawia dużo do życzenia.
To samo dotyczy niestety budowanego przeze mnie modelu. Dla osiągnięcia możliwie dobrego efektu składanego gretingu należy przed przystąpieniem do cięcia na wymagane odcinki poukładać poprzeczki kratownicy obok siebie i dobrać tak, aby w rzędach zgadzały się przynajmniej szerokości ząbków. Unikniemy w ten sposób efektu „falowania” kratownicy. Natomiast z ewentualnymi minimalnymi różnicami w rozstępie pomiędzy poprzeczkami trzeba się pogodzić.
Aby ustabilizować złożoną z poprzeczek gretingu kratownicę po ustawieniu kąta prostego naklejam od góry pasek taśmy malarskiej. Tak zabezpieczoną kratownicę odwracam i pędzelkiem pokrywam wszystkie krzyżujące się poprzeczki mocno rozrzedzonym klejem winylowym.
Instrukcja mocno enigmatycznie pokazuje sposób montażu obramowania gretingów. Przyjąłem, że listewki ramy są skierowane wyfrezowaną wklęsłością do góry i ich dolne krawędzie licują się z dolnymi krawędziami gretingów.
zdjęcia Marek
______________________________________________________________________________
Zeszyt nr 62
Zbliżam się z budową swojego modelu prawie do połowy kolekcji i niestety stwierdzam, że pomimo tylu elementów ozdobnych mozolnie przeze mnie wymalowanych nie robię jakiegokolwiek postępu, w jakości tej pracy. Istnieje chyba granica możliwości mojej ręki zaopatrzonej w pędzel. Posługuję się możliwie najcieńszymi pędzelkami. Opanowałem zależność siły nacisku włosia na malowaną powierzchnię. Poznałem proporcję ilości nabieranej farby względem grubości malowanej linii. I co? I nic. Bo jak malować cieniutką linię np. farbą akrylową złotą skoro jej fabryczna i fizyczna gęstość nie pozwala na „zejście poniżej ograniczonej cienkości”. Zastosowanie rzadszych farb bardziej „olejowych” złotego koloru powoduje z kolei ich rozlewnie się w zagłębieniach malowanych powierzchni, a więc też nie dobrze.
Doszedłem też do jakiejś granicy optycznego powiększania malowanego przedmiotu i ustawienia światła względem niego. Oświetlenie lekko boczne uwypukla bardziej nierówności powierzchni, czyli ułatwia ogląd przedmiotu. Osobiście też drogą prób doszedłem do wniosku, że powiększenie ułatwiające malowanie mieści się w przedziale 3 do 4 x.
Czując niedosyt artystyczny pocieszam się nadzieją, że może inni też tak mają.
Figurka C41
Dekoracja C42
Zgodnie z instrukcją bieżącego zeszytu wykonałem trzy kratownice gretingów. Tak jak poprzednio ustawiłem kąty i zabezpieczyłem taśmą malarską. Następnie rozrzedzonym klejem pomalowałem „grzebyki” w miejscach przecięć. Po wyschnięciu kleju można odkleić taśmę i wyszlifować dokładnie powierzchnię kratownicy po stronie gdzie była naklejona.
zdjęcia Marek
________________________________________________________________________
Zeszyt nr 63
Dalszy ciąg budowy gretingów, w które Vasa jest stosunkowo szczodrze wyposażona. Zajmują prawie cały pas środkowy głównego pokładu. Pisałem już, że stanowiły pokrywy luków umożliwiając bezpieczne poruszanie się po pokładzie, szczególnie w nocy. Doświetlały niższy pokład, były też elementem wentylacyjnym pokładów dolnych. No i miały jeszcze jedno mniej chlubne zastosowanie. Do ustawionych na sztorc gretingów przywiązywano poddanych chłoście nieszczęśników.
Sama praca przy montażu elementów gretingu opisanych w zeszycie 63 nie różni się niczym od wykonanych wcześniej. Wyjątkiem jest wklejenie w środek jednej ramy trzech odcinków listewki zamiast kratownicy w wyniku, czego uzyskujemy efekt pokrywy.
zdjęcia Marek
_________________________________________________________________________
Zeszyt nr 64
Kabestan – pionowy trzpień poszerzony w dolnej części drewnianymi „nadstawkami” z otworami w górnej części. W otwory wkładano drążki (handszpaki), za których pośrednictwem załoganci napędzali w ruch obrotowy kabestan owinięty kilkukrotnie liną. Dodatkowo kabestan był w dolnej części wyposażony w zapadki zabezpieczające przed ewentualnym ruchem wstecznym. Służył do podnoszenia największych ciężarów. Na dużych żaglowcach był jedynym urządzeniem zdolnym z użyciem siły załogi wyrwać z dna kotwicę okrętu.
Podobnie jak osoby zaopatrujące się np. w kioskach w kolejne zeszyty kolekcji nie mam przywileju budowania modelu znając następne etapy prac proponowane przez wydawnictwo. Piszę o tym, dlatego że trzpień kabestanu, który pokazuje instrukcja zeszytu nr 64 jest nieproporcjonalnie mocno wydłużony. No i właśnie na aktualnym etapie nie wiadomo czy go będziemy później skracać? Czy może będzie to rzadziej eksponowany w modelach kolekcyjnych kabestan piętrowy? Moje podejrzenie uprawdopodabnia wymiar trzpienia 32 mm. Taką mniej więcej wysokość ma atrapa niższego pokładu, która będzie przykryta gretingami. Może, więc się okaże, iż do jednego z następnych zeszytów będą dołączone elementy kolejnego (górnego) kabestanu a odcięty teraz kawałek trzpienia będzie stanowił przedłużenie wykonywanego aktualnie.
Do zabarwienia elementów (maluję przed wklejeniem) kabestanu użyłem bejcy wodnej identycznej jak na poszycie kadłuba. Będzie się odróżniał na tle koloru zastosowanego (jasny orzech) do pomalowania desek pokładu głównego. Zdjęcia powyższe wykonywane przy świetle dziennym albo sztucznym zupełnie nie oddają zastosowanej przeze mnie kolorystyki.
Kolejne kratownice gretingów różniące się od poprzednich jedynie liczbą belek podłużnych.
Wyprofilowane listewki 2×2 mm
zdjęcia Marek
_________________________________________________________________________
Zeszyt nr 65
Przewidywania, że kabestan zmontowany w poprzednim etapie (zeszyt nr 64) jest częścią większej całości chyba właśnie się potwierdzają. Tym razem posklejałem kabestan podobny do poprzedniego z różnicą, że jego kolumna główna jest zdecydowanie niższa i jest wyposażony w osiem drążków (handszpaki). To może świadczyć, że poprzednio wykonany element kabestanu będzie znajdował się na pokładzie niższym a zbudowany aktualnie na pokładzie głównym. Całość będzie stanowiła kabestan piętrowy posiadający długi, wspólny trzpień. Prezentowany w kolekcji kabestan różni się budową od zachowanego oryginału. Różnica m.in. polega na odmiennej ilości żeber bocznych i znacznie odbiegającemu systemowi umocowania na trzpieniu handszpaków.
Ślady kleju, których w rzeczywistości „gołym okiem” nie widać to efekt rekonstrukcji „zębatki” będącej podstawą żeber kabestanu. Przy próbie oszlifowania zwęglonej krawędzi po cięciu laserowym element rozleciał mi się w rękach. Tak, więc polecam ostrożność w obchodzeniu się z nim.
Do „produkcji” handszpaków pomocną była mini szlifierka, której użycie znacznie przyspiesza i ułatwia ich wykonanie.
Odmiennie niż w instrukcji montowałem handszpaki uznając, że wklejenie ich przed nałożeniem pierścienia górnego będzie wygodniejsze i bardziej skuteczne.
Trzy zdjęcia gotowego kabestanu. Oświetlenie lampą diodową zimną, dzienne ze słońcem i lampą diodową ciepłą . Żadne nie pokazuje choćby w niewielkim procencie koloru rzeczywistego (bejca identyczna jak na poszyciu kadłuba, czyli jak na plakacie).
Dalsze trzy gretingi z wykorzystaniem kratownic poprzedniego numeru kolekcji.
zdjęcia Marek
____________________________________________________________________
Zeszyt nr 66
Za dokładne z uwzględnieniem kątów prostych sklejenie ramek gretingów teraz będzie nagroda albo nie. Jeśli ramki a później kratownice w nie wklejane są idealnymi prostokątami montaż gretingu głównego pokładu nie sprawi żadnego problemu. Wystarczy poszczególne ramki opierać krótszym bokiem o krawędź np. linijki i kolejno doklejać je do siebie.
Kratownicom pozostawiam kolor naturalnego drewna, z którego były wykonane. Natomiast ramki i ramę całości pomalowałem bejcą wodną tej samej barwy, co zastosowana wcześniej przy malowaniu kadłuba.
Można już pokusić się o ocenę materiału – głównie „grzebyków” zastosowanego do wykonania gretingów. Porównując z dotychczas wykonanymi przeze mnie gretingami w oparciu o różne kolekcje mogę zdecydowanie stwierdzić, że pomijając skalę można je umiejscowić na „górnej półce”. Oprócz jakości dodatkowym atutem jest duża możliwość selekcji stosowanych elementów ponieważ tym razem wydawnictwo daje ok. 30% więcej materiału do dyspozycji.
Dekoracja C45
zdjęcia Marek
Zeszyt nr 67
Wiosenna a wręcz letnia pogoda za oknem zdecydowanie odciąga modelarzy od obiektów swoich codziennych zmagań. Dochodzą często obowiązki względem ogrodów, porządków, remontów itp. Wydawnictwo chyba wczuło się w kłopot nadmiaru obowiązków swoich fanów i znacznie w aktualnym 67 zeszycie „odpuściło” biorąc pod uwagę zakres prac, jaki proponuje instrukcja w tym tygodniu.
Dekoracja C46 bardzo podobna do malowanej w poprzednim (66) wydaniu jest już wyzwaniem rutynowym i ani moje oczy, ani ręce nie są w stanie przyczynić się do pokolorowania jej lepiej. Pocieszam się, że mój „artyzm” w tym względzie mieści się w jakimś przedziale przyzwoitości. No, ale może się tylko pocieszam?
Kolejne działo, którego przygotowanie do ostatecznego montażu też nie nastręcza większych trudności. Czyli pozostaje trochę więcej czasu dla domu i rodziny.
zdjęcia Marek
Zeszyt nr 68
Silne „lunety” na oczach i możliwie duży blat biurka dla podparcia ramion wraz z łokciami to atrybuty niezbędne, aby sprostać zadaniom zawartym w zeszycie nr 68. Żeby nieco sobie ułatwić malowanie poszczególnych miniaturowych elementów próbuję każdorazowo zastosować jakiś sposób pozwalający choćby w symbolicznym komforcie trzymać i manewrować malowaną dekoracją. Tak, więc rycerza i jego ramię z tarczą przykleiłem do wykałaczek. Denka wiader również osadziłem na wykałaczkach. Natomiast figurkę trzymającą kulę armatnią przykleiłem do kawałka korka. Zastosowane sposoby zdecydowanie ułatwiają manewrowanie elementami podczas kolorowania i dodatkowo umożliwiają w prosty sposób postawić je lub wbić w kawałek miękkiego materiału na czas schnięcia.
Rycerz z tarczą C13 i C19
Figurka C58
Wiadra
zdjęcia Marek
Zeszyt nr 69
Po prawie dwóch miesiącach przerwy w pracach z kadłubem i przygotowywaniem w tym czasie „galanterii” do montażu na późniejszych etapach teraz ponownie zgodnie z propozycją instrukcji wracam na część dziobową mojego modelu.
Wcześniej jednak należy wkleić kolejne cztery pasy desek podłogowych pokładu głównego. Nie jest najgorzej. Obawiałem się, że bardzo długa przerwa w układaniu kolejnych desek może spowodować różnicę w odcieniu tych kładzionych teraz w porównaniu z wcześniejszymi. Układam deseczki uprzednio pomalowane, może to ma znaczenie. Różnica jest, ale na szczęście znikoma.
Wklejanie wzmocnień dziobowych jak wszystkie wcześniejsze prace wymaga dokładności. Jednak ich montaż podobnie jak w następnej kolejności platformy dziobowej nie nastręcza trudności.
Futryny metalowe drzwi nr 125 i 140
zdjęcia Marek
Zeszyt nr 70
Zeszyt nr, 70 czyli półmetek zmagań z kolekcją modelu Vasa!
Będzie zapamiętany chyba przez wszystkich budujących model okrętu jednak nie z racji symbolicznego jubileuszu, ale ze stopnia trudności prac, na jakie właśnie natrafiamy.
Poszycie dziobowej części kadłuba wymaga ekwilibrystycznych gięć listewek w tym dwóch górnych prawie pod kątem prostym. Przyklejane listewki mają tworzyć półokrągłą ściankę wypukłą z przodu i wklęsłą po bokach. Całość w wielkich mękach jest do zrobienia, ale wygląd pozostawia wiele do życzenia. Pocieszam się, że mój „dzióbek” i tak lepiej się prezentuje niż na zeszytowych rycinach. Mam nadzieję, że pomysł na drugie, zewnętrzne poszycie da się realizować z większym poczuciem estetyki a ewentualne drzwi, schody itp. zamaskują wynikłe niedoróbki.
Trudno też być zadowolonym ze sposobu połączenia podłogi części dziobowej z podłogą pokładu głównego. Przede wszystkim musiałem zniwelować uskok wynikający z różnicy ugięcia obu części pokładów. Można to zrobić przed przyklejeniem platformy dziobowej (97) podnosząc odpowiednio wzmocnienia dziobowe. Ja wybrałem wariant redukcji poziomów po zamocowaniu tego elementu.
Dodatkowo uznałem, że „zawieszenie” w powietrzu boków poszycia części dziobowej przy naprężeniach tam występujących jest ryzykowne i wkleiłem do czoła wręgi (2) listewki ułatwiające pracę i stanowiące znaczne wzmocnienie ścianki części dziobowej kadłuba w tym miejscu. Niestety w opisie nie ma, na rycinach nie widać jak ma wyglądać wykończenie tej ścianki na styku z bokami burt. Zakładam, że będzie drugie poszycie, które powinno się licować z burtami, więc odległość fazowanej listewki od krawędzi burty powinna wynosić pomiędzy 1, 5 – 2 mm.
Kolejne działo
zdjęcia Marek________________________________
Temat z blogu Marka D. na stronie DeAgostini. Właścicielem praw autorskich jest DeAgostini.
Powielanie w celach komercyjnych we fragmentach lub w całości, bez zgody właściciela zabronione.