No cóż, Andrzej ma inne problemy z LA'lą niż ja z E, na którym wieszałem burdel z linkami. W zasadzie więcej zrobiłem niż widać na fotkach bo uplotłem kilka lin i "wyciosałem" kilka bloczków, tak więc olinowanie na dzień dzisiejszy "prezentuje" się jak poniżej:
Rozpocznę Nowy Rok od samych przyjemności i niech taki będzie dla Wszystkich. Samych przyjemności i tych ze skojarzeniami i bez skojarzeń:), a poniżej efekt przyjemności spokojnego dłubania. Wiem, że nie wiadomo, o które linki chodzi, ale one tam są na pewno:) Konkretnie: szoty grotmarsla zakończone talią z bloku podwójnego i pojedynczego plus obłożenie na kołkownicy przy osadzie grotmasztu
Artur (Awas) u mnie na E brasy grotmarsrei mocowane są jednym końcem do stropów tych bloków (fotka strz. zielona) idą w kierunku noków rei i przechodzą tam przez blok. Wracają. Następnie przechodzą przez zaznaczone bloki i idą w dół wzdłuż kolumny bezanmasztu
A teraz robocizna- walka z burdelem lub w burdelu linowym przy bezanmaszcie- wygrałem:) W tej części mam klar. Brakuje czterech lin związanych z bezanmasztem i ten fragment tematu będę mógł zamknąć:)
Tym samym zamknąłem olinowanie bezanmasztu:) Możliwe, że gdybym wszystkich swoich domowników wysłał do ciepłych krajów i został sam, to za dwa tygodnie bym skończył całość...ale tak nie będzie
ostatnie wanty:):):), jeszcze tylko napiąć paduny i bramstenga grotmasztu będzie trzymać pion, ale to po zamocowaniu sztagu i rei, które trzeba zrobić plus kilka innych drobnostek oraz "gablotka";)
Patrząc pod dacie, to nic w lutym nie zrobiłem- a to nieprawda, coś zrobiłem. Nie dużo ale zawsze bliżej końca;) Dziś było zwieńczenie lutowej robocizny- ponad 1,5h wiązania jednego węzła- dojście paskudne...i jeszcze przy samym ściąganiu przewiązu grotbramsztagu puściło mocowanie przy pokładzie... zabawa od nowa i to w gorszych warunkach. Wiem, można powiedzieć: a trza ci było na początku olinowanie stałe robić... Nie tak do końca. Na tym sztagu raksy ostatniego sztaksla się ślizgają. Ale już po wszystkim.
a) motanie ściągacza przewiązu i drżącej ręki:)
b) zerwanie... i niecenzuralne słowa padały często
c) ... po wszystkim- dół trzyma
d) góra też
Jedynie nie jestem zadowolony z grubości "kokona" mimo, że z batystu i tylko 1/3 pełnego rozmiaru żagla...chyba lepiej już stawiać rozwinięte.
Zostało zamocowanie wolnych lin tego sztaksal, bagsztagi i paduny fokmasztu i będzie gotowy cały fokmaszt. potem kolej na wykończenie grotmaszt plus kilka drobiazgów i koniec;)
Na pokładach mam klar:) W końcu wszystkie liny luźno wiszące przywiązały się, zwisają te, co będą mocowane poza pokładem. Owszem, dojdzie jeszcze olinowanie ostatniej rei... ale jej jeszcze nie mam gotowej. Na dzień dzisiejszy E wygląda tak:
Mimo wszystko przeczytałem relację z „ubijania piany”. Wniosek jest jeden: główny problem sprowadza się do tego, że Koga istnieje, gdyby jej nie było, to nie byłoby tego/ tych problemów.
Na co dzień moja stocznia wygląda tak samo, jak opisał swoją Dziadek Kacper (serdecznie pozdrawiam)i jest to ponad 95% mojego parku maszynowego. Też jest to moja święta ziemia, domownicy o tym dawno się przekonali. Stan tej ziemi potrafi być kilka tygodni lub więcej niezmieniony. I zmian nikomu nie wolno wprowadzać. Fotka poniżej.
Od dziś nie staram się już o niebiańskie tło, bo się mnie nie chce, tak samo jak się nie chce komuś doczytać, co to jest „kilwater”, czy mam go szukać na topie czy z topu za nim patrzeć.
I tak oto, do rogów szotowych przymocowałem bloczki talii szotów grotbramsla (nie mylić z ożaglowaniem współczesnych fregat, brygów).
A co to jest? To w temacie głównym relacji nie ma żadnego znaczenia. Znaczącym pytaniem by było/ ewentualnie stwierdzeniem: Co ten głupi Lasko zrobił z żaglem? Ściął rogi szotowe pod złym kątem? Dlaczego? Ale o tym już było.