Kapon vel Capon
: 15 kwie 2007, 14:34
Witam!
Aby nie zaśmiecać wątku LEOPARDA piszę tu!
Stanisław! Nikt z Ciebie się nie wyśmiewa i nie popełniłeś żadnej literówki. CAPON był nazwą zastrzeżona fabryki cieszyńskiej. Debicka fabryka produkowała również ten sam produkt ale pod inną nazwą KAPON i obie są poprawne. A, że ta pierwsza w j.angielskim odnosi się do kastrata to już problem fabryki cieszyńskiej.
W dawnych czasach w powszechnym użyciu modelarskim był klej nitrocelulozowy AK 20 i nitrocellon. Ja właśnie taki klej robiłem sobie sam. Połamaną ekierkę lub linijkę zcierałem tarnikiem do drewna na drobne wiórki. Te wiórki wsypywałem do rozcieńczalnika Nitro i po paru dobach miałem gotowy klej. Gęstość zależała od proporcji składników. Rzadki służył jako nitrocellon do papieru japońskiego. Gęsty do klejenia elementów drewnianych.
Kapon jest jednowarstwowym lakierem podkładowym do drewna . Głęboko penetruje drewno i zapobiega nadmiernemu wsiąkaniu farby nawierzchniowej. Uwydatnia również koloryt i strukturę drewna. Położenie drugiej warstwy Kaponu najczęściej powoduje późniejsze łuszczenie się warstwy nawierzchniowej. Można stosować dwie warstwy pod warunkiem, że pierwsza będzie 50% rozcieńczona, a druga normalną gęstością. Druga warstwa powinna być nałożona zaraz po uzyskaniu pyłosuchości pierwszej ale nie później.
Drugim klejem, który robię sam do tej pory jest klej ze styropianu niegasnącego rozpuszczanego w denaturacie. Można w innych rozcińczalnikach organiczych ale ja wolę zapach "dynksa" niż toluenu. Ten klej jest niczym innym jak sklepowym klejem polimerowym. Spoina jest dosyć elastyczna i pod wpływem światła po jakimś czasie staje się właśnie mleczna.
Trzecim klejem był Butapren własnego wyrobu. Głównym składnikiem była zużyta lateksowa podeszwa buta tz. "słoninka". Rozdrobnioną podeszwę wrzucałem do naczynia z TRI i po kilku dobach był klej [super mocny]. Obecnie TRI z wiadomych przyczyn został wycofany z oficjalnej sprzedaży i raczej jest nie osiągalny.
Mam jeszcze taką radę: wszystkie farby i kleje w puszkach lub słoikach przechowywać w pozycji do góry dnem. Oczywiście wszystkie pokrywki i zakrętki jak i krawędzie puszek oraz słoików powinny być czyste [bez zaschniętej farby] i mocno dociśnięte. Ja kłade taką puszkę do góry dnem na papierze i po paru minutach sprawdzam czy farba nie wycieka. Jeżeli nie to wporzadku. Gdy wycieka niewiele to pozostawiam, ona zaschnie i wiecej nie wycieknie. Przy sporym wypływie trzeba sprawdzić co jest przyczyną i ją usunąć. Rozpuszczalnik w tak ustawionej puszce czy słoiku odparowuje z powierzchni farby i pozostaje w puszcze. Z samej cieczy jest bardzo utrudnione odparowanie i pary nie wydostają się na zewnątrz opakowania. Z opakowania postawionego normalnie rozpuszczalnik ulotni się szybko nawet przez styk krawędzi puszki i wieczka. Analogicznie jest ze słoikami. Nawet domowe przetwory ustawiam w ten sposób na półkach w piwnicy i nigdy nie ma w nich pleśni nawet po paru latach.
To tyle moich wyjaśnień i porad. Może się komuś przydadzą.
Pozdrawiam
"Hadżi"
Aby nie zaśmiecać wątku LEOPARDA piszę tu!
Stanisław! Nikt z Ciebie się nie wyśmiewa i nie popełniłeś żadnej literówki. CAPON był nazwą zastrzeżona fabryki cieszyńskiej. Debicka fabryka produkowała również ten sam produkt ale pod inną nazwą KAPON i obie są poprawne. A, że ta pierwsza w j.angielskim odnosi się do kastrata to już problem fabryki cieszyńskiej.
W dawnych czasach w powszechnym użyciu modelarskim był klej nitrocelulozowy AK 20 i nitrocellon. Ja właśnie taki klej robiłem sobie sam. Połamaną ekierkę lub linijkę zcierałem tarnikiem do drewna na drobne wiórki. Te wiórki wsypywałem do rozcieńczalnika Nitro i po paru dobach miałem gotowy klej. Gęstość zależała od proporcji składników. Rzadki służył jako nitrocellon do papieru japońskiego. Gęsty do klejenia elementów drewnianych.
Kapon jest jednowarstwowym lakierem podkładowym do drewna . Głęboko penetruje drewno i zapobiega nadmiernemu wsiąkaniu farby nawierzchniowej. Uwydatnia również koloryt i strukturę drewna. Położenie drugiej warstwy Kaponu najczęściej powoduje późniejsze łuszczenie się warstwy nawierzchniowej. Można stosować dwie warstwy pod warunkiem, że pierwsza będzie 50% rozcieńczona, a druga normalną gęstością. Druga warstwa powinna być nałożona zaraz po uzyskaniu pyłosuchości pierwszej ale nie później.
Drugim klejem, który robię sam do tej pory jest klej ze styropianu niegasnącego rozpuszczanego w denaturacie. Można w innych rozcińczalnikach organiczych ale ja wolę zapach "dynksa" niż toluenu. Ten klej jest niczym innym jak sklepowym klejem polimerowym. Spoina jest dosyć elastyczna i pod wpływem światła po jakimś czasie staje się właśnie mleczna.
Trzecim klejem był Butapren własnego wyrobu. Głównym składnikiem była zużyta lateksowa podeszwa buta tz. "słoninka". Rozdrobnioną podeszwę wrzucałem do naczynia z TRI i po kilku dobach był klej [super mocny]. Obecnie TRI z wiadomych przyczyn został wycofany z oficjalnej sprzedaży i raczej jest nie osiągalny.
Mam jeszcze taką radę: wszystkie farby i kleje w puszkach lub słoikach przechowywać w pozycji do góry dnem. Oczywiście wszystkie pokrywki i zakrętki jak i krawędzie puszek oraz słoików powinny być czyste [bez zaschniętej farby] i mocno dociśnięte. Ja kłade taką puszkę do góry dnem na papierze i po paru minutach sprawdzam czy farba nie wycieka. Jeżeli nie to wporzadku. Gdy wycieka niewiele to pozostawiam, ona zaschnie i wiecej nie wycieknie. Przy sporym wypływie trzeba sprawdzić co jest przyczyną i ją usunąć. Rozpuszczalnik w tak ustawionej puszce czy słoiku odparowuje z powierzchni farby i pozostaje w puszcze. Z samej cieczy jest bardzo utrudnione odparowanie i pary nie wydostają się na zewnątrz opakowania. Z opakowania postawionego normalnie rozpuszczalnik ulotni się szybko nawet przez styk krawędzi puszki i wieczka. Analogicznie jest ze słoikami. Nawet domowe przetwory ustawiam w ten sposób na półkach w piwnicy i nigdy nie ma w nich pleśni nawet po paru latach.
To tyle moich wyjaśnień i porad. Może się komuś przydadzą.
Pozdrawiam
"Hadżi"