Mimo wszystko przeczytałem relację z „ubijania piany”. Wniosek jest jeden: główny problem sprowadza się do tego, że Koga istnieje, gdyby jej nie było, to nie byłoby tego/ tych problemów.
Na co dzień moja stocznia wygląda tak samo, jak opisał swoją Dziadek Kacper (serdecznie pozdrawiam)i jest to ponad 95% mojego parku maszynowego. Też jest to moja święta ziemia, domownicy o tym dawno się przekonali. Stan tej ziemi potrafi być kilka tygodni lub więcej niezmieniony. I zmian nikomu nie wolno wprowadzać. Fotka poniżej.
Od dziś nie staram się już o niebiańskie tło, bo się mnie nie chce, tak samo jak się nie chce komuś doczytać, co to jest „kilwater”, czy mam go szukać na topie czy z topu za nim patrzeć.
I tak oto, do rogów szotowych przymocowałem bloczki talii szotów grotbramsla (nie mylić z ożaglowaniem współczesnych fregat, brygów).
A co to jest? To w temacie głównym relacji nie ma żadnego znaczenia. Znaczącym pytaniem by było/ ewentualnie stwierdzeniem: Co ten głupi Lasko zrobił z żaglem? Ściął rogi szotowe pod złym kątem? Dlaczego? Ale o tym już było.
