Hej
Ponizszymi fotkami chciałbym pokazac moje bardzo prymityne narzedzie, ktore imituje ten oto proces(kiedyś wiedziałem jak to się nazywa teraz to ...:( )
Owijanie zaczałem w czoraj w nocy dokonczyłem przed chwilą. W sumie owijania nie cała godzina zegarowa i zrobiłem metr liny Co po przeliczeniu skali wyszło 50 metrów. Sposób jest w miarę szybki Jak bym miał jakis silniczek z płynna regulacją obrotów krecacy sie w lewo/ prawo to szłoby o wiele szybciej. W metodzie nawijana nitka podawana jest ze szpulki a owijana lina jednym koncem zamocowana jest w "kretliku" Proces nawijanai mozna opisac wpunktach
1. kciuk plus palec wskazujący lewej reki słuzy za prowadzenie
2 kciuk i palec wskazujacy prawej reki kreci linka i jednoczesnie ją napina
Uwagi
1. napinamy i krecimy, nić sie nawinie, lekko popuszczamy cała lina odwija sa z krętlika (napiecie linki zwieksza tarcie w kretliku, kretlik sie nie kreci, nawijana nić lepiej sie układa)
2. nic na linę nalezy podawc z takiej strony aby zwoje skreconej liny działały jak gwit sruby, pozwal to na lepsze ukladanie sie nici
3, powtarzamy krok 1,2 az sie nam to znudzi:)
Jak widac totalny prymityw który zdaje egzamin. krętlik to koncówka uchwytu bardzo dziadowskiego minisrubokretu ktory mozna o kant d.. rozbic lub wykorzystac w ten sposób. W identyczny sposób mozna nawinąc nić pomiędzy sploty liny sztagu. Tez cholera nie pamietam jak ten proces sie nazywa;)
