Oseberg
: 12 kwie 2010, 23:58
Cześć,
Przedstawię tu moją minirelację z budowy mojego pierwszego drewnianego modelu. Na pewno będę miał wiele pytań i będzie mi łatwiej podpierając się zdjęciami i opisem z budowy.
Billing Boats 720
Postanowiłem wrócić do mojej dawnej pasji jakim było sklejanie modeli. Jednocześnie stwierdziłem, że spróbuje czegoś nowego dla mnie, czegoś do czego kiedyś zmierzałem - budowy modeli z drewna. Jako, że od dawna podobały mi się łodzie, które budowali Wikingowie i na których królowali na morzach w swoim czasie, zdecydowałem się na zestaw nr 720 firmy Billing Boats - Oseberg.
Trudno mi oceniać jakość zestawu, gdyż to mój pierwszy, ale moje pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Na początku zaskoczył mnie rozmiar pudła, które do mnie dotarło - dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak duży będzie to model.
Plany załączone do zestawu przedstawiają z jednej ogólny wygląd łodzi - na nim trzeba się opierać w dużej mierze jeśli chodzi o wykończenie modelu. Na drugiej stronie znajdują się rzuty i przekroje łodzi pozwalające zorientować się jak poszczególne elementy mają do siebie pasować. Co do instrukcji, to jest dość uboga, żeby nie rzec szczątkowa. Na szczęście plany to rekompensują w jakiś sposób.
Mile zaskoczony byłem jakością elementów drewnianych, a dokładnie ich laserowym cięciem - odpada sporo pracy - wystarczy tylko lekko przeszlifować element po wycięciu i można więcej czasu poświęcić na montaż. Dla takiego początkującego modelarza jak ja, to niewątpliwie duża zaleta. Analiza instrukcji i planów pozwala stwierdzić, że wszystkie potrzebne elementy są w zestawie i nie ma potrzeby na dorabianie czegoś - w trakcie sklejania przekonam się czy miałem rację. Podobają mi się również detale dziobu i rufy bardzo ładnie rzeźbione w drewnie. Na plus trzeba również zaliczyć, iż w zestawie załączone jest płótno na żagiel i sznurek na olinowanie.
Do zestawu dołączony jest również model w wersji mini. Nie mam pojęcia w jakim celu. W każdym razie jakość tego dodatku odbiega od jakości zestawu właściwego.
Szkutnictwo - początki
Miłym ukłonem w stronę początkujących modelarzy, takich jak ja, jest fakt iż autorzy pomyśleli o swego rodzaju stoczni. Jest to konstrukcja pomagająca w pracy nad modelem. W opisach wielu modelarzy, spotykałem się z wykorzystaniem uniwersalnych stoczni zbudowanych przez nich samych, bądź gotowych produkowanych przez firmy sprzedające akcesoria modelarskie. Jeżeli modele drewniane wciągną mnie na poważniej, pewnie zbuduję sobie taką stocznię. W każdym razie przy budowie Oseberga mamy taką prostą (w zupełności wystarczającą) konstrukcję w zestawie.
Kiedy przebrnąłem przez pierwszy etap, byłem z siebie bardzo zadowolony. Kiedy zacząłem jednak montować pierwsze wręgi, okazało się, że popełniłem błąd przy odczytywaniu planów - tu potwierdza się moje odczucie, iż instrukcja jest bardzo uboga i mogłaby być rozbudowana - i zrobiłem za niskie dziób i rufę. Nie mogę tego już naprawić - muszę teraz mieć to na uwadze podczas poszywania kadłuba i prawdopodobnie przy kładzeniu pokładu. Mam nauczkę na przyszłość, żeby instrukcje i plany studiować nie dwa razy, ale co najmniej trzy.

Przedstawię tu moją minirelację z budowy mojego pierwszego drewnianego modelu. Na pewno będę miał wiele pytań i będzie mi łatwiej podpierając się zdjęciami i opisem z budowy.
Billing Boats 720
Postanowiłem wrócić do mojej dawnej pasji jakim było sklejanie modeli. Jednocześnie stwierdziłem, że spróbuje czegoś nowego dla mnie, czegoś do czego kiedyś zmierzałem - budowy modeli z drewna. Jako, że od dawna podobały mi się łodzie, które budowali Wikingowie i na których królowali na morzach w swoim czasie, zdecydowałem się na zestaw nr 720 firmy Billing Boats - Oseberg.

Trudno mi oceniać jakość zestawu, gdyż to mój pierwszy, ale moje pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Na początku zaskoczył mnie rozmiar pudła, które do mnie dotarło - dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak duży będzie to model.
Plany załączone do zestawu przedstawiają z jednej ogólny wygląd łodzi - na nim trzeba się opierać w dużej mierze jeśli chodzi o wykończenie modelu. Na drugiej stronie znajdują się rzuty i przekroje łodzi pozwalające zorientować się jak poszczególne elementy mają do siebie pasować. Co do instrukcji, to jest dość uboga, żeby nie rzec szczątkowa. Na szczęście plany to rekompensują w jakiś sposób.

Mile zaskoczony byłem jakością elementów drewnianych, a dokładnie ich laserowym cięciem - odpada sporo pracy - wystarczy tylko lekko przeszlifować element po wycięciu i można więcej czasu poświęcić na montaż. Dla takiego początkującego modelarza jak ja, to niewątpliwie duża zaleta. Analiza instrukcji i planów pozwala stwierdzić, że wszystkie potrzebne elementy są w zestawie i nie ma potrzeby na dorabianie czegoś - w trakcie sklejania przekonam się czy miałem rację. Podobają mi się również detale dziobu i rufy bardzo ładnie rzeźbione w drewnie. Na plus trzeba również zaliczyć, iż w zestawie załączone jest płótno na żagiel i sznurek na olinowanie.




Do zestawu dołączony jest również model w wersji mini. Nie mam pojęcia w jakim celu. W każdym razie jakość tego dodatku odbiega od jakości zestawu właściwego.

Szkutnictwo - początki
Miłym ukłonem w stronę początkujących modelarzy, takich jak ja, jest fakt iż autorzy pomyśleli o swego rodzaju stoczni. Jest to konstrukcja pomagająca w pracy nad modelem. W opisach wielu modelarzy, spotykałem się z wykorzystaniem uniwersalnych stoczni zbudowanych przez nich samych, bądź gotowych produkowanych przez firmy sprzedające akcesoria modelarskie. Jeżeli modele drewniane wciągną mnie na poważniej, pewnie zbuduję sobie taką stocznię. W każdym razie przy budowie Oseberga mamy taką prostą (w zupełności wystarczającą) konstrukcję w zestawie.

Kiedy przebrnąłem przez pierwszy etap, byłem z siebie bardzo zadowolony. Kiedy zacząłem jednak montować pierwsze wręgi, okazało się, że popełniłem błąd przy odczytywaniu planów - tu potwierdza się moje odczucie, iż instrukcja jest bardzo uboga i mogłaby być rozbudowana - i zrobiłem za niskie dziób i rufę. Nie mogę tego już naprawić - muszę teraz mieć to na uwadze podczas poszywania kadłuba i prawdopodobnie przy kładzeniu pokładu. Mam nauczkę na przyszłość, żeby instrukcje i plany studiować nie dwa razy, ale co najmniej trzy.



