Lady Nelskon
: 27 lis 2021, 13:08
Ponieważ uzyskałem na tym forum dość sporo cennych informacji (część po czasie) to uznałem, że z wątku dotyczącego tylko malowania trzeba przejść do relacji z budowy, w której można poruszyć inne tematy.
Na wstępnie powiem krótko dlaczego ten model i jak przebiegała budowa do obecnego etapu.
Wprawdzie moją główną pasją jest kolej jednak zawsze z tyłu głowy miałem myśl by zrobić i postawić na półce model żaglowca. Najlepiej okrętu liniowego z okresu świetności żaglowców. Uznałem jednak, że tak ambitny projekt wymaga przygotowania. Tak jak w modelarstwie kolejowym, ci którzy zaczynają od ambitnych projektów wielkich makiet nigdy ich nie kończą tak i tutaj skorzystałem z tego doświadczenia i zacząłem poszukiwania właściwego modelu. Z pomocą przyszedł także youtube, Oglądając relacje z budowy różnych okrętów trafiłem na relację z budowy Lady Nelson:
https://www.youtube.com/watch?v=2SuPPsyck2M
Uznałem, że skoro nigdy nie widziałem instrukcji budowy modelu drewnianego to nie wiem czy ją właściwie odczytam więc ten film będzie pomocny, a do tego okręt jest mały i zgrabny.
Model kupiony, i tak jakieś półtorej roku temu zabrałem się za budowę. Sklejenie szkieletu zajęło mi około tygodnia. Każda wręga była pozycjonowana przy pomocy kątowników ze stopą i utwierdzana. Dopiero po 8 godzinach gdy wikol porządnie trzymał dawałem kolejną wręgę. Potem przyszedł czas na pierwszy trudny etap. Poszywanie kadłuba. Warstwa pierwsza była nauką gięcia. Robiłem to tak jak na filmie - wzornik z gowździ i wkrętów, gięcie na mokro i po wyschnięciu kleimy. Osiągnąłem tempo 4 listewek na dobę więc trochę to trwało. Przy drugiej warstwie postanowiłem każdą burtę wykonać inaczej. Na jednej przycinałem listewki ze skosa i trochę to nie wyszło a z drugiej strony nie ciąłem na szerokość prawie nic. Drewno ułożył się inaczej i według mnie łatwiej było mi utrzymać pożądany kształt. Układanie pokładu i toczenie masztów przebiegło bez problemu. Potem doszedłem do malowania, które nie za bardzo mnie zadowala ale na ten temat otrzymałem już sporo uwag i wiem jakich błędów nie popełnić w kolejnym okręcie. Ważne jednak, że poszedłem dalej z pracami i na dzień dzisiejszy skończyłem prace na pokładzie. Wprawdzie armaty wiązane są w bardzo uproszczony sposób ale jak na początek wystarczy. Dało mi t trochę poglądu o zachowaniu się sznurka. Pierwszą armatę wiązałem prawie pół godziny a ostatnią około 5 minut. Brakuje jeszcze flogierzy, ale mocowania przygotowane przez producenta modelu rozpadły się przy nawiercaniu gniazd więc muszę je wykonać ponownie. Na szczęście mogę je wkleić na dowolnym etapie prac więc mogę się zabrać za olinowanie statku. Na razie maluję mosiężne mocowania bloczków i za wanty zabiorę się w przyszłym tygodniu - o ile czas i wena pozwolą.
Na wstępnie powiem krótko dlaczego ten model i jak przebiegała budowa do obecnego etapu.
Wprawdzie moją główną pasją jest kolej jednak zawsze z tyłu głowy miałem myśl by zrobić i postawić na półce model żaglowca. Najlepiej okrętu liniowego z okresu świetności żaglowców. Uznałem jednak, że tak ambitny projekt wymaga przygotowania. Tak jak w modelarstwie kolejowym, ci którzy zaczynają od ambitnych projektów wielkich makiet nigdy ich nie kończą tak i tutaj skorzystałem z tego doświadczenia i zacząłem poszukiwania właściwego modelu. Z pomocą przyszedł także youtube, Oglądając relacje z budowy różnych okrętów trafiłem na relację z budowy Lady Nelson:
https://www.youtube.com/watch?v=2SuPPsyck2M
Uznałem, że skoro nigdy nie widziałem instrukcji budowy modelu drewnianego to nie wiem czy ją właściwie odczytam więc ten film będzie pomocny, a do tego okręt jest mały i zgrabny.
Model kupiony, i tak jakieś półtorej roku temu zabrałem się za budowę. Sklejenie szkieletu zajęło mi około tygodnia. Każda wręga była pozycjonowana przy pomocy kątowników ze stopą i utwierdzana. Dopiero po 8 godzinach gdy wikol porządnie trzymał dawałem kolejną wręgę. Potem przyszedł czas na pierwszy trudny etap. Poszywanie kadłuba. Warstwa pierwsza była nauką gięcia. Robiłem to tak jak na filmie - wzornik z gowździ i wkrętów, gięcie na mokro i po wyschnięciu kleimy. Osiągnąłem tempo 4 listewek na dobę więc trochę to trwało. Przy drugiej warstwie postanowiłem każdą burtę wykonać inaczej. Na jednej przycinałem listewki ze skosa i trochę to nie wyszło a z drugiej strony nie ciąłem na szerokość prawie nic. Drewno ułożył się inaczej i według mnie łatwiej było mi utrzymać pożądany kształt. Układanie pokładu i toczenie masztów przebiegło bez problemu. Potem doszedłem do malowania, które nie za bardzo mnie zadowala ale na ten temat otrzymałem już sporo uwag i wiem jakich błędów nie popełnić w kolejnym okręcie. Ważne jednak, że poszedłem dalej z pracami i na dzień dzisiejszy skończyłem prace na pokładzie. Wprawdzie armaty wiązane są w bardzo uproszczony sposób ale jak na początek wystarczy. Dało mi t trochę poglądu o zachowaniu się sznurka. Pierwszą armatę wiązałem prawie pół godziny a ostatnią około 5 minut. Brakuje jeszcze flogierzy, ale mocowania przygotowane przez producenta modelu rozpadły się przy nawiercaniu gniazd więc muszę je wykonać ponownie. Na szczęście mogę je wkleić na dowolnym etapie prac więc mogę się zabrać za olinowanie statku. Na razie maluję mosiężne mocowania bloczków i za wanty zabiorę się w przyszłym tygodniu - o ile czas i wena pozwolą.