Yo ho ho and the bottle of rum :D
Witam wszystkich serdecznie i od razu przystąpie do zdania relacji z moich dzisiejszych poczynań.
Na samym początku tradycyjnie wykonałem ostatnie chyba juz blaszki przeznaczone do zamontowania na nadbudówce tylnej.
Następnie zabrałęm się z dziką rozkoszą za montowanie elementów głównego hangaru.
Wrota hangaru.
Widoczek ogólny.
Pozwole sobie poradzic kolegom budujacym "Bismarcka" z zestawu aby pod zadnym pozorem nie przyklejali hangaru do gornego elementu tylnej nadbudowki ..jak kaze instrukcja. Przy tym elemecie bedzie jeszcze duzo prac zdzierarsko, wiertarsko, zlifierskich i doklejony hangar bedzie niestety przeszkadzał. Dokleic sie zawsze zdazy :D
Praca przy hangarze była spokojna nie napotkalem wiekszych trudnosci:)
Za to wykonanie barbety wieży "C" było istną masakrą. Na samym poczatku prac stwierdzilem ze blaszka ktora otrzymalem w zestawie jest nieco grubsza od pozostalych, widac to juz bylo wczesniej gdyz niektore elementy z tej blaszki wykozystywalem do budowy katapulty. Elementy te nie pasowaly do reszty katapulty z racji tego ze byly za grube:( ale troche szlifowania podgrzewania i klejenia i bylo ok.
Ale przy barbecie sprawa wygladala inaczej material nie dawal sie latwo ksztaltowac byl niesamowicie sztywny :( ustepowal dopiero po solidnym nagrzaniu, co gorsza element ten okazal sie byc dluzszy o okolo 4 mm tak ze godzinami dopilowywalem i dopasowywalem szkielet barbety do elementu blaszanego aby wszystko wygladalo jak nalezy. Efekt koncowy jest taki ze blaszany element jest spiety na stale gwozdzikami ale nie na styk jak pokazuje instrukcja tylko na zakladke, klej nie wytrzymywal a spilowanie glowek gwozdzikow spowodowaloby odskoczenie blaszki. No i na koniec moja idiot kamera nie mogla za Chiny zlapac ostrosci na okaglym przedmiocie wiec mam tylko jedno zdjecie tej czesci.
zaszpachlowalem miejsce laczenia, wymaga to jeszcze drobnych poprawek ale ogolnie uwazam ze nei jest zle :)
Po ciezkich bojach z barbetą zabralem się za dalmierz. Na samym poczatku nawiercilem drewniany szkielecik w miejscach gdzie mialy znajdowac sie szczeliny i pomalowalem nawiercenia na czarno. Nastepnie uformowalem blaszany element bez wiekszych problemow
Po zeschnieciu wszystkiego i naklejeniu drabinek i luku dalmierz uznalem za skonczony
W miedzy czasie jak zesychal sobie dalmierz poskladalem do kupy oba punkty kierowania ogniem artyleri p.lot.
Najpierw relingi
a efekt koncowy jak na poniższym obrazku :)
Po tych wszystkich przebojach postanowilem przygotowac poklady nadbudowki tylnej oraz dopasowac je do nadbudówki.
I tu od razu UWAGA !!!!! W zadnym wypadku nie stosowac sie do zalecen wydawnictwa i nie szlifowac pokladu zadna wata stalowa chocby najdrobniejsza !!!!!!!!!! Nadruk desek jest tak delikatny ze jakakolwiek proba chocby najdelikatniejszego szliwowania gladzenia czy wyrownywania niszczy go nawet po pierwszej warstwie lakieru bezbarwnego:(:( Po drugiej jest juz ok :) na szczescie duzych strat nie ma. Druga sprawa to taka ze elementy pokladu sa strasznie łamliwe i delikatne zalecam duza ostroznosc przy braniu ich w łapki :)
W kazdym badź razie, przymierzylem doszlifowalem krawedzie i jest ok
Na ty zakończe moje przydlugawe wywody z dnia dzisiejszego :)
Pozdrawiam serdecznie
Grzegorz