O:SSN-688
: 17 lis 2010, 11:16
Witam
W pierwszych słowach mego postu chciałbym wszystkim podziękować za życzliwe spojrzenie na mój
problem. Sprawdziło się stare porzekadło : Masz problem, napisz donos.
Doniosłem i mam.
Odpowiem Panom za koleją :
Karambolis8 : pyszny pomysł. Przyznam, że też rozważałem taki wariant, ale już po Waszych panowie, postach.
Wada - nie wyjmę tego balastu już nigdy.
Korasonek :
Pełna rewelacja i chyba najbardziej odkrywczy wynalazek z jakim się spotkałem przy okazji spotkań
z kopytkiem. Jak kopytko będze za małe (za lekkie), to się porwę na takie wykonanie.
Wtedy trzeba zrobić odlew całości i jakoś to przerżnąć. Jako czołowy zboczeniec mogę próbować
przerżnąć puc ołowiany.
Albo wykorzystam kopytko i ową mityczną masę i wykonam dwa uzupełnienia balastu, które go dodatkowo zaklinują w kadłubie.
Jarek :
Ty, to chyba mnie przeceniłeś i to bardzo. O jakiej dokładności my mówimy ? Moja żona proponuje mi przyczepienie, na przytrzaskiwanym górną połówką kadłuba sznureczku, woreczka z ołowiem. Gdyby nie szczelność, to mogłoby być :).
Ale na serio. Problem jest taki :
1. chciałbym balast przedni mieć w jednym kawałku na dziobie (no prawie w jednym ). To jest kaprys.
2. balast nie może być dowolnie wysoki, bo nad nim jest płyta główna komputera.
A, ze względu na niektóre zmiany konstrukcyjne (na płycie) ( zasilanie serw na ten naprzykład)
pomiędzy płytą a balastem musi być ze 4 mm odstępu bo rozpłaszczę elementy.
Wobec tego byłoby dobrze aby był jak najcięższy przy jak najmniejszej objętości.
3. Kształt kadłuba jest jaki jest i tego nie zmienię.
Formę zrobię w domu a odlać się do niej spróbuję w znajomej odlewni :).
Może robię z igły widły, ale jak się nie pytałem, to czasem długo czyściłem buty z tego w com
wdepnął.
Jak będzie kopytko, to sprawdzę jaką ma objętość a z tego wyjdzie, czy mam się dalej kołatać czy to
już dość. Kopytko jest z kawałka lipy i obsmarowane szpachlą samochodową (37 warstwa właśnie się utwardza) , dlatego nie mogę go wrzucić do wody już teraz, bo rozmięknie jak toaletnaja bumaga.
Jak będzie gotowe, to się nim pochwalę.
Raz jeszcze dziękuję.
Z ukłonami
Andrzej Kroycki
W pierwszych słowach mego postu chciałbym wszystkim podziękować za życzliwe spojrzenie na mój
problem. Sprawdziło się stare porzekadło : Masz problem, napisz donos.
Doniosłem i mam.
Odpowiem Panom za koleją :
Karambolis8 : pyszny pomysł. Przyznam, że też rozważałem taki wariant, ale już po Waszych panowie, postach.
Wada - nie wyjmę tego balastu już nigdy.
Korasonek :
Pełna rewelacja i chyba najbardziej odkrywczy wynalazek z jakim się spotkałem przy okazji spotkań
z kopytkiem. Jak kopytko będze za małe (za lekkie), to się porwę na takie wykonanie.
Wtedy trzeba zrobić odlew całości i jakoś to przerżnąć. Jako czołowy zboczeniec mogę próbować
przerżnąć puc ołowiany.
Albo wykorzystam kopytko i ową mityczną masę i wykonam dwa uzupełnienia balastu, które go dodatkowo zaklinują w kadłubie.
Jarek :
Ty, to chyba mnie przeceniłeś i to bardzo. O jakiej dokładności my mówimy ? Moja żona proponuje mi przyczepienie, na przytrzaskiwanym górną połówką kadłuba sznureczku, woreczka z ołowiem. Gdyby nie szczelność, to mogłoby być :).
Ale na serio. Problem jest taki :
1. chciałbym balast przedni mieć w jednym kawałku na dziobie (no prawie w jednym ). To jest kaprys.
2. balast nie może być dowolnie wysoki, bo nad nim jest płyta główna komputera.
A, ze względu na niektóre zmiany konstrukcyjne (na płycie) ( zasilanie serw na ten naprzykład)
pomiędzy płytą a balastem musi być ze 4 mm odstępu bo rozpłaszczę elementy.
Wobec tego byłoby dobrze aby był jak najcięższy przy jak najmniejszej objętości.
3. Kształt kadłuba jest jaki jest i tego nie zmienię.
Formę zrobię w domu a odlać się do niej spróbuję w znajomej odlewni :).
Może robię z igły widły, ale jak się nie pytałem, to czasem długo czyściłem buty z tego w com
wdepnął.
Jak będzie kopytko, to sprawdzę jaką ma objętość a z tego wyjdzie, czy mam się dalej kołatać czy to
już dość. Kopytko jest z kawałka lipy i obsmarowane szpachlą samochodową (37 warstwa właśnie się utwardza) , dlatego nie mogę go wrzucić do wody już teraz, bo rozmięknie jak toaletnaja bumaga.
Jak będzie gotowe, to się nim pochwalę.
Raz jeszcze dziękuję.
Z ukłonami
Andrzej Kroycki