Każdy coś potrafi

, mam jakąś tam wiedzę z zakresu elektroniki i programowania, ale umiejętnościami tworzenia detali do modeli od zera nie dorastam większości forum.
Mogę natomiast pochwalić się postępem przy faszerowaniu szczupaka, czyli przepis na atomową rybę, ciąg dalszy

Wcześniej, przy każdej okazji zwracałem uwagę jak bardzo ważne zachowanie jest wszystkich wymiarów w tym drapieżniku. Robiąc miejsce na "farsz" tej potrawy należy zachować szczególną ostrożność i dokładność. Jeżeli pokład górny wkleimy za nisko (poniżej wymaganych 3mm od krawędzi kadłuba), a dolny pokład za wysoko (czyli, gdyby ta ołowiana "wylewka" przekroczyłaby grubość 8mm), to może się okazać, że nie damy rady zmieści farszu. Jak mały marginesik błędu zostawił nam Engel pokazują zdjęcia poniżej.

Kartka papieru jeszcze wejdzie w tę szparę, paznokieć już nie...
W internecie swego czasu było kilka relacji z budowy tego zestawu, który zakończyły się katastrofą właśnie w tym momencie. Sam dobrze pamiętam, jak pewien Amerykanin musiał wycinać w górnym pokładzie półokrągły tunelik, żeby zmieścić te zbiorniki balastowe. To właśnie temu etapowi budowy zestaw zawdzięcza BARDZO złą reputację, wśród zachodnich modelarzy podwodnych.

Półka na elektronikę dała włożyć się na styk. Przyklejona niezbyt mocną żywicą w razie potrzeby demontażu.

Pomiędzy głównymi akumulatorami znalazło się miejsce na pakiet Ni-MH (wypatrzy ktoś na zdjęciu?

) do zasilania odbiornika, serw i przekaźników. Czemu nie BEC? Otóż i tak będę potrzebował dołożyć jakiegoś ołowiu, więc równie dobrze mogą to być akumulatory wydłużające działanie.
Tak, poszedłem trochę na skróty i zastosowałem koszyczek na akumulatorki zapakowany w termokurczkę

2500Ni-MH powinno wystarczyć spokojnie na 3 wyjścia. Mój Typhoon też ma osobny pakiet Ni-MH do zasilania serw i odbiornika, o pojemności 3000mAh i starcza on na jakieś 12 godzin zabawy. Ostatecznym argumentem "za" jest także ograniczenie zakłóceń, które zwykle generują układy impulsowe BEC, lub częste awarie BEC-ów liniowych. Pachnie trochę archaizmem (godnym Engela

), ale pamiętajmy, że okrętami podwodnymi można skutecznie sterować tylko częstotliwościami 40 i 35MHz, które są bardzo czułe na kiepskie zasilanie.
Ostatnim momentem kiedy coś mogłoby jeszcze pójść nie tak i się nie zmieścić jest montaż płyty przykrywającej. Tu na szczęście też udało mi się zachować wystarczającą dokładność.
Na koniec zamontowałem jeszcze, dwa woltomierze. Od razu było widać, że model będzie miał diabelski potencjał

Czas przygotować się do dodawania detali, malowania i wklejenia uszczelek
