Jurek Bin napisał:
...Jak do tej pory przy kładzeniu listewek i potem ich "przybijaniu" drewnianymi gwoździami nie było mowy o długości listewek.. czyli wynikało by z tego że listwa biegnie od rufy po dziób :unsure: wraz z pięknymi gwoździami uwypuklającymi wręgi....
Natomiast tutaj znalazłem coś co właściwie przeczy pewnym założeniom... :whistle:
Nieee, dlaczego przeczy? :S
Na pelnowymiarowych jednostkach prawie nie zdarzalo sie tak, aby pojedyncza planka biegla nieprzerwanie od dziobu do rufy dlatego, ze po prostu kadlub byl znacznie dluzszy od nawet najdluzszej istniejacej deski (chyba ze mowimy o starszych zaglowcach [kiedy to jeszcze dysponowano bardzo dlugimi i grubymi pniami drzew] lub w przypadku budowania zupelnie malenkiej jednostki).
W XVIII-XIX wiekach przecietna dlugosc pojedynczej planki byla od 6 do 9 metrow, tak wiec przy poszywaniu kadluba musiano laczyc te deski na styk ich koncami.
Na Twojej ilustracji widac wlasnie takie styki. Dla zapewnienia odpowiedniej mocy i sztywnosci kadluba, stosowano pewien system naprzemiennego laczenia tychze desek, tj. owe styki nigdy nie biegly jeden ponizej drugiego w sasiadujacych ze soba plankach, a raczej zawsze miedzy nimi bylo kilka (im wiekszy kadlub, tym wiecej) planek gdzie akurat na tej wredze w/w styku nie bylo, czyli tutaj planka biegla nieprzerwanie - patrz - Twoja ilustracja. Podobnie rzecz sie miala z poszywaniem pokladow.
Bylo tych systemow poszywania kilka - na kontynencie (Europa) roznily sie one nieco od systemu angielskiego. Niewazne...
W budowie
modeli historycznych zaglowcow mozna, dla uproszczenia, zastosowac jedna dluga, nieprzerwanie biegnaca od dziobu do rufy, listewke i, po poszyciu calego kadluba, mozna te styki imitowac delilkatnie nacinajac kazda z planek na modelu nozykiem Exacto czy skalpelem wg danego dla konkretnej jednostki systemu laczenia planek, ale owo naciecie nie musi byc przez cala grubosc planki, a tylko po jej powierzchni. Potem mozna po obu koncach tego naciecia zamontowac treenaile, czy tez imitacje metalowych gwozdzi z drutu mosieznego.
Purysci buduja swe modele tak, ze poszywaja kadluby z krotszych listewek, podobnie jak to robiono w pelnowymiarowych praktykach. Sa zarowno zalety, jak i wady tej metody. Zalety - jest latwiej manipulowac krotszymi listewkami (plankami) - zazwyczaj do tego wystarczy jedna reka, a po zamontowaniu ich na kadlubie daje sie zauwazyc, ze poszycie sklada sie z krotszych planek (co w oczach znawcow tematu jest definitywnie plusem). Wady - przy heblowaniu (profilowaniu) krotszych listewek na owe planki, jest trudniej utrzymywac ich superdokladny profil tak, zeby potem na kadlubie biegly one ciasno jedna obok drugiej i zeby miedzy plankami nie bylo zadnych szpar.
W podsumowaniu - przy budowaniu mniejszych gabarytowo modeli, mozna smialo poszywac z dluzszych listewek (latwiej), po czym ponacinac na dlugosc kazda z juz zamontowanych planek, wg. schematu z planow, ale przy modelach wiekszych (skala 1:48 i wieksze), mozna poszywac z krotszych planek, kladac je na styk. Taka praktyka jest bardziej zblizona do autentycznej metody poszywania historycznych kadlubow.
Polecam na koniec uwazne przestudiowanie artykulu na ten temat, ktory kiedys napisalem w oparciu o doskonala broszurke Jima Robertsa o poszywaniu kadlubow drewnianych zaglowcow. Artykul ten jest na stronie Marka "Mareckiego" Kalka, pod tym linkiem:
http://www.ship.modelarstwo.org.pl/poszycie.htm
Ewentualnie, jesli znasz jezyk angielski, moglbym przeslac Ci bezposrednio cala w/w broszurke, bo mam wszystkie 38 stron zeskanowane (kiedys to zrobilem dla innego kolegi). Daj znac.
W jezyku angielskim istnieje tez miedzynarodowe forum dyskusyjne modelarzy szkutniczych SEAWAYS (obecnie ponad 3 tysiace czlonkow), gdzie ten konkretny temat ten byl juz wielokrotnie walkowany i nadal wraca od czasu do czasu. Modelarze tam reprezentuja rozne stopnie 'wtajemniczenia', od zupelnie poczatkujacych zoltodziobow az do starych 'wyzeraczy' i profesjonalistow. Polecam to forum - istna kopalnia wiedzy!
Pozdrowka,
Tomek