Po zakończeniu relacji z małej łajbki zaczynającej się na literę "D" postanowiłem jeszcze nie rozpędzać się z robieniem Victorii albo czekaniem na nowe wydania Bismarcka, którego to pewnie części przychodzą po sztuk 2 w zestawie a budowanie go zajmuje pół życia:laugh: .
Jakiś czas temu strasznie napaliłem się na Kogę elblądzką z MM. Robiłem już ten okręcik w domu kiedyś, parę lat temu a jak go ostatnio widziałem i spojrzałem na to nieszczęsne poszycie to do teraz się zastanawiam czy było to śmieszne czy tragiczne:laugh: :laugh: :laugh: (jak ja mogłem zrobić takie padło a do tego jeszcze to strasznie mi się podobało wtedy i byłem z niego jakże bardzo zadowolony)....pewnie to samo będzie jak obejrzę za jakiś czas dżonkę.
W moje ręce wpadł ten sam egzemplarz MM ale chcę go teraz zrobić z kartonu, forniru i innych pierdolniczków.
Sam kadłub robiłem już jakiś rok temu i robotę zostawiłem bo znów mi poszycie nie wychodziło.
Ostatnio znalazłem go na dnie szafki, leżał sobie tak samotny i smutny, wypełniony pianką montażową do okien i pokryty troszkę szpachlą samochodową, troszkę kitem do drewna.
"Odrestaurowałem":woohoo: go pokrywając farbą olejną koloru białego.
Obłość kadłuba podzieliłem w niewielkich odległościach na 12 części co odpowiada ilości desek poszycia. Nakreśliłem zbliżony kształt desek poszycia a następnie naklejając taśmę malarską odrysowywałęm deski...
Reszta jak widać




Pasek taśmy naklejony na fornir i z drugiej strony forniru też taśma...dobrze się to wycina, fornir się nie kruszy i w zasadzie można już mieć odcięty element po 2-3 nacięciu


